Moze nie tyle denerwuje co smuci. Pies którego mam w domu od lat chyba niedługo zdechnie

Zal mi go. Jeszcze 2 tyg temu biegał skakał szczekał, a teraz leży i nawet na spacer nie chce wychodzic. Po schodach od klatki nawet nie potrafi wejsc
Lepiej uspic, aby sie nie meczyl.
A tam pindolenie. Mój pies co roku łapał setki (poważnie, nie dziesiątki, a setki) kleszczy na działce. Zawsze wieczorem się ją brało i wyciągało około 50 sztuk. Raz się trafił jakiś zarażony i dupa. Pies miał paraliż, nie mógł podnieść głowy nawet o jedzeniu nie mówiąc. Karmiona była strzykawką. Załatwiała się pod siebie. Już nie było nadziei, kiedy starsza powiozła do weterynarza. Już myślałem, że jak wróci to bez psa i powie, że uśpić trzeba było. Ale słucham jak wchodzą do domu i słyszę charakterystyczne odgłosy pazurów. Patrzę, a ta sobie śmiga zadowolona. Pomógł jakiś zastrzyk, nie wiem jaki. Potem jeszcze miała ich około 10.
Ten sam pies miał i nadal chyba ma raka. Miała guzy na brzuchu i też już raz było z nią źle - znowu nie mogła chodzić. Już też myślałem, że trzeba uśpić. Pojechali do jednego weterynarza - nic się nie da zrobić, do drugiego - to samo, trzeba uśpić. Do trzeciego - wycięcie guzów i pies żyje do dzisiaj (4 lata minęło od tej operacji, więc chyba pomogło

). Nie zanosi się na zdychanie, więc jak któryś lekarz ci powie, że nic się nie da zrobić, to zmień lekarza.
Pies ma 12 lat.