To oczywiste, że jest.
Nieraz jak przypadkiem leci, to się na moment zatrzymuję i się z tego śmieję. Goście udają, że się biją, a połowę ciosów zatrzymują przed twarzą. A amerykańska publika robi w majty widząc to.
Przed walką się umawiają kto ma wygrać (bo jak inaczej rozstrzygnąć udawane walki), wszystko to jeden pic na wodę, a publika się tym podnieca.
Jeszcze komentatorzy (np. na takim eurosporcie) omal się nie spuszczają w gacie widząc jak jeden zawodnik, który "zbierał baty" przez 10 minut nagle raz uderza rywala i wygrywa walkę.
Oczywiście po takich "mordobiciach", "waleniach głową rywala o matę" itd. jeszcze
NIGDY nie widziałem choćby kropelki krwi.
Zastanawiające, nie?
Ciekawe, że niektórzy bokserzy po jednym sierpowym mają rozwalony łuk brwiowy, a tamci mogą się tłuc godzinami i nic

Tak żałosny "sport" mogli tylko amerykanie wymyślić. Czemu i komu to ma służyć to nie wiem.