Też kiedyś jak się uzbierał większy worek drobniaków to chodziłem z tym do NBP (z kumplem kiedyś słyszeliśmy, że tylko oni tak wymieniają, więc tam szliśmy).
Trzeba było wcześnie wstawać bo zamykają codziennie o 12:00 (super bank, nie - czynny od 8 do 12

- współczuję jak ktoś ma tam konto).
W banku zawsze pusto jak w pociągu do Włoszczowej - tylko marmury zawsze lśniły. Po zdaniu wiecznej znudzonej paniusi z okienka posegregowanych worków z monetami, ta znikała z nimi na zapleczu na dobre 20-30min. Nie wiem, czy ona ręcznie to przeliczała, czy jak?
Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby w banku nie było maszyny do liczenia monet. Wtedy chwila, moment i zrobione.
W końcu po długim czekaniu wracała i wypłacała. Od tego zawsze bank brał 2zł prowizji. Niezależnie od tego ile tych moment tam przyniesiemy - można przynieść i 100 wiader i sparaliżować bank na cały dzień (jeśli nie mają tych maszyn

) i powinni za to wziąć 2zł.
Nie ma to jak NBP - nikomu nie potrzebny państwowy moloch, któremu wydaje się, że jest konkurencyjny.
Ale to było kiedyś - teraz od dawna takie drobniaki wymieniam w osiedlowym sklepiku.