--------------------------------------  NAJLEPSZY FILM  --------------------------------------
Już od kilku lat chyba nie było tak ciekawego starcia w tej kategorii. Faworytami są w zgodnej opinii komentatorów: 
No country for old men oraz 
There will be blood. Dwa epickie, perfekcyjnie zrealizowane filmy z przyciągającymi jak magnes kreacjami aktorskimi. Oba dotykają problemów trapiących Amerykę - pierwszy z nich mówi o zepsuciu społeczeństwa i niespokojnych czasach jakie nastały. Drugi pokazuje bezwzględny kapitalizm i ludzkie dążenie do bogactwa. 
Który z nich wygra? 
Wydaje mi się, że to już będzie zależało po prostu od "gustu" akademii. I tutaj jednak odrobinkę większe szanse upatrywał bym dla 
There will be blood, którym jednak nieco bardziej można się delektować jeśli chodzi o "wyłapywanie" z filmu przesłania, czy też opisywanie relacji między bohaterami. 
No country... to film odrobinę bardziej niszowy, bardziej pasujący do nurtu kina artystycznego, co dla wielu jest wielką zaletą (dla mnie też), ale dla akademii niekoniecznie musi nią być.
Jeśli chodzi o pozostałe filmy, to nie spodziewam się tutaj jakiejś niespodzianki. Jest przereklamowane 
Atonement, która zgarnęła dwie ważne nagrody - "Złotego Globa" oraz "BAFTĘ". Trzeba jednak zauważyć, że są to nagrody mało amerykańskie, a w znacznie większym stopniu europejskie. I może stąd te nagrody - może woleli nagrodzić "swoją" czyli brytyjską produkcję w starciu z amerykańskimi? Jeśli akademia zrobi to samo, to "Pokuta" nie ma najmniejszych szans.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie by najlepszym filmem mógł zostać taki, w którym aktorstwo bardziej ciągnie film w dół niż w górę. Niezłe: scenariusz, muzyka i bardzo dobre zdjęcia to moim zdaniem zdecydowanie za mało.
Pozostaje jeszcze 
Juno - film najbardziej pozytywny z całej piątki. Lekki, przyjemny, sprawnie zrealizowany i przez bardzo wielu ciepło przyjmowany. Ale to jednak nie ten kaliber. Zestawienie 
Juno z dwoma faworytami ciągle kojarzy mi się z biblijną przypowieścią o Dawidzie i Goliacie. Tylko, że tutaj Goliatów jest dwóch i w konfrontacji z nimi (przy całej mojej sympatii dla tego filmu) 
Juno niestety przepada.
I ostatni z filmów - ciężki, zagmatwany thriller o korporacyjnym i prawniczym zepsuciu moralnym, czyli 
Michael Clayton. Ja w tym filmie nie widzę naprawdę nic, co by go wyróżniało spośród dziesiątek innych, równie dobrych filmów. A jest kilka lepszych, choćby zupełnie pominięty 
Zodiac Finchera, czy 
Into the wild Penna.
Dla mnie to najsłabszy z całej piątki kandydatów.
Mój faworyt: No country for old men oraz 
There will be bloodMój typ:There will be blood------------------------  NAJLEPSZY AKTOR PIERWSZOPLANOWY  ------------------------
Tutaj wątpliwości raczej nie ma. Zdecydowany faworyt jest jeden i po prostu nie ma ch*ja we wsi, żeby było inaczej. 
Daniel Day-Lewis zgarniał właściwie wszystkie nagrody, jakie tylko mógł zgarnąć i pozostała mu już tylko ta jedna, co moim zdaniem jest formalnością. Ten znakomity aktor po raz kolejny pokazał w całej krasie swój kunszt i talent aktorski. 
Najgroźniejszym konkurentem Day-Lewisa, o ile w ogóle taki będzie, wydaje się być 
Johnny Depp. Bardziej ze względu na jego niespełnione ambicje oskarowe, niż rzeczywistą klasą jaką pokazał kreując postać Sweeneya Todda. Bo choć zagrał bardzo dobrze, to ani nie pokazał, ani nie mógł pokazać tyle co Day-Lewis. I na minus dla jego roli trzeba zaliczyć to, że nie jest mistrzem śpiewu, a przecież grał w musicalu.
George Clooney moim zdaniem był dobry i nic poza tym. Zresztą w przypadku tego aktora (o czym już pisałem) mam wrażenie, że bardzo dużo pomagają mu jego umiejętności kreowania własnego wizerunku i działalność społeczna oraz polityczna.
Viggo Mortensen bardzo dużo pracy włożył w przygotowanie się do swojej roli, co jest chwalebne (rosyjski akcent), ale jego postać jednak nie dorównuje tej stworzonej przez Day-Lewisa. Za to momentami mnie po prostu irytował swoim sposobem gry. Dlatego nie widzę go jako odbierającego statuetkę. Po latach takich sobie ról w jego karierze wyraźnie zmienia się na lepsze, a jego największym sukcesem jest chyba to, że uniknął zaszufladkowania po 
Lords of the rings, co przez długie lata nie udało się choćby Leonardo di Caprio po 
Titanicu. Viggo na swojego ewentualnego Oskara jeszcze poczeka.
I ostatni z nominowanych 
Tommy Lee Jones, również aktor wielkiej klasy, choć w tym przypadku (nie tylko moim zdaniem) został nominowany nie za ten film, za który powinien był być nominowany.
Minusem jego ról w tym roku jest to, że jako Hank Deerfield w 
In the valley of Elah nie wywołuje specjalnych emocji - podobnie zresztą jako Szeryf w 
No country for old men. Jego role choć warsztatowo bez zarzutu, mogą sprawiać wrażenie nieco monotonnych.
Mój faworyt: Daniel Day-Lewis
Mój typ: Daniel Day-Lewis
----------------------  NAJLEPSZA AKTORKA PIERWSZOPLANOWA  ----------------------
To kategoria, w której mam niewiele do powiedzenia, a to z tego powodu, że widziałem tylko dwie z pięciu nominowanych aktorek.
Widziałem uroczą 
Ellen Page w 
Juno i będę jej kibicował. Bardzo ciekawa młoda aktorka, która znakomicie wczuła się w rolę i tak naprawdę sama ciągnęła do przodu cały ten wózek zwany filmem. Mam nadzieję, że jeszcze zobaczę ją w równie dobrych rolach i że rola Juno McGaff to nie był jednorazowy przebłysk.
Widziałem również 
Cate Blanchett jako królową Elżbietę i również spisała się znakomicie będąc najjaśniejszym punktem tego filmu. To zresztą jest świetna, uznana aktorka i dlatego obiektywnie rzecz biorąc daje jej nieco większe szanse na nagrodę, niż Ellen Page.
Minusem jej roli może być fakt, że już raz kilka lat temu za tę samą postać była nominowana do Oskara, więc całkiem prawdopodobne, że tym razem skończy się na tym samym etapie.
Jednak za główną faworytkę uważa się 
Julie Christie, aktorkę-weterankę, która nie tylko ponoć zagrała świetnie, ale też miała znacznie ciekawszą postać i większe pole do popisu.
Zaś 
Marion Cotillard podobnie jak Ellen Page ponoć też niesie na swych barkach cały film i jej rola była entuzjastycznie przyjmowana przez widzów. Francuzka raczej nie pozostaje bez szans.
No i pozostaje jeszcze 
Laura Linney, o której do powiedzenia nie mam zupełnie nic.
Wydaje się, że będzie to jedna z bardziej wyrównanych i ciekawych kategorii.
Mój faworyt: Ellen Page
Mój typ:  ---
--------------------------  NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY  --------------------------
Tutaj myślę, że nie będzie niespodzianki i nagrodę zgarnie zasłużenie 
Javier Bardem za rolę Antona Chigurgha w 
No country for old men. Moim zdaniem to postać, która przejdzie (przeszła) do historii kina i która będzie inspiracją dla wielu twórców.
Jako bezwzględny morderca, wyprany z jakichkolwiek uczuć Bardem jest znakomity - budzi autentyczny strach, czuć bijący od niego chłód, a w scenach, w których występował, całkowicie zawładnął ekranem.
Sądzę, że sam fakt, iż Bardem został nominowany właśnie w tej kategorii jest już wskazówką, że tą nagrodę otrzyma. Bo de facto postać, którą kreował jest postacią pierwszoplanową. Może akademia wiedząc, że Day-Lewisa raczej nikt nie pobije, celowo umieściła Bardema właśnie w tej kategorii. Raczej nie dlatego, że tak bardzo lubią Hiszpana, a dlatego, że ta kategoria bez niego była by bez wątpienia najsłabszą ze wszystkich.
Jako jedyny godny rywal Bardema do Oskara wymieniany jest 
Casey Affleck za rolę w 
The assassination of Jesse James by the coward Robert Ford. Jednak akurat jego jako jedynego z całej piątki nie widziałem, więc nie mogę się wypowiedzieć na ile są to realne szanse. Jednak trudno mi wyobrazić sobie by Affleck mógł przebić Bardema.
Pozostali kandydaci są raczej daleko w tyle - 
Philip Seymour Hoffman, który i tak wybijał się na tle większych gwiazd (Toma Hanksa i Julii Roberts) w przeciętnym 
Charlie Wilson's War moim zdaniem na statuetkę nie ma większych szans. A to dlatego, że w zasadzie niczego się widz nie dowiaduje o jego postaci poza charakterystycznym stylem bycia.
A już najsłabiej oceniam szanse 
Toma Wilkinsona oraz 
Hala Holbrooka, którzy ani specjalnie nie przykuwali uwagi, ani też specjalnie nie zachwycili. Dobre role, dla których nominacja już powinna być nagrodą samą w sobie.
Zdecydowanie moim zdaniem zabrakło w tej kategorii 
Josha Brolina, który miał naprawdę bardzo dobry rok. Role (wszystkie drugoplanowe) na bardzo dobrym poziomie w 
American gangster czy 
No country for old men. Choćby za całokształt osiągnięć w tym roku widział bym nominację dla tego aktora.
Mój faworyt: Javier Bardem
Mój typ:  Javier Bardem
------------------------  NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA  ------------------------
No i znów w przypadku kobiet nie będę miał zbyt wiele do powiedzenia, gdyż w tej kategorii widziałem tylko 3 z nich - a nie widziałem tych dwóch, jak się wydaje, najważniejszych.
Moim zdaniem nominacje dla 
Saoirse Ronan oraz 
Ruby Dee to już jest dużo i na więcej nie mają co liczyć. Pierwsza jest jeszcze młodziutka i cała kariera przed nią, choć w 
Atonement na pewno przebiła zarówno Keirę Knightley i Jamesa McAvoya.
Na drugą z nich - przyznam szczerze - zupełnie nie zwróciłem uwagi oglądając 
American Gangster (a było to jeszcze przed nominacjami).  Niczym moim zdaniem się nie wyróżniała ze stawki drugoplanowych aktorów, a już sam fakt, że to ona została nominowana, a nie choćby Josh Brolin zakrawa na niesprawiedliwość. 
Ale... spójrzcie na zdjęcia całej 19-tki nominowanych aktorów i aktorek i powiedzcie, ilu czarnych tam widzicie? 
No właśnie.
Trzecia z nominowanych, którą widziałem to 
Tilda Swinton i ta rola mi się najbardziej podobała. Korporacyjna suka, jednocześnie pełna rozterek moralnych dotyczących swojego (i firmy) postępowania. Dość nietypowy czarny charakter, moim zdaniem wart nagrody, choć nie widziałem ani 
Cate Blanchett w 
I'm not there, ani 
Amy Ryan w 
Gone baby gone.
Mój faworyt: Tilda Swinton
Mój typ:   ---
----------------------------------  NAJLEPSZY REżYSER  -----------------------------------
Tu widzę kolejną konfrontację pomiędzy 
No country for old men oraz 
There will be blood, jednak tym razem stawiam na 
Braci Coen. Za perfekcję, za mistrzostwo w budowaniu napięcia i realizację poszczególnych scen. Poza tym to właśnie do nich powędrowała nagroda Gildii Reżyserów, jak również BAFTA.
Paul Thomas Anderson pozostaje groźnym konkurentem braci, ale na jego minus przemawia jednak to, że w jego filmie widać wpływy wielkich mistrzów (choćby Stanleya Kubricka) i momentami chęć naśladowania tychże przez Andersona. Coenowie jednak już dawno wypracowali sobie własny, unikalny styl i to jest ich największa przewaga.
Tony Gilroy za 
Michael Clayton oraz 
Jason Reitman za 
Juno moim zdaniem powinni być zadowoleni z nominacji, bo na nic więcej raczej większych szans nie mają.
Pozostaje jeszcze 
Julian Schnabel, którego filmu nie widziałem. Wiem, że został nagrodzony w Cannes, gdzie wyróżniono go kosztem m.in. braci Coen, ale tutaj są nagrody amerykańskie i sądzę, że Schnabel nie jest w stanie im zagrozić.
Mój faworyt: Joel, Ethan Coen
Mój typ:   Joel, Ethan Coen
I pozostałe kategorie w dużym skrócie:
* NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNYMój faworyt: Diablo Cody za 
JunoZa: Oryginalny pomysł zmierzenia się z ciężkim tematem w lekki i bardzo przystępny sposób, a także za bardzo dobre dialogi.
* NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANYMój faworyt: Paul Thomas Anderson za 
There will be bloodZa: Świetna historia, którą w porównaniu do książki (podobno) Anderson dużo wzbogacił i zmienił. Choć tutaj głównymi faworytami wydają się być bracia Coen, którzy z przeciętnej (podobno) książki zrobili dzieło.
* NAJLEPSZA MUZYKAMój faworyt: Dario Marianelli za 
AtonementZa: Z tego co widziałem, to jednak ta muzyka wydaje mi się najlepsza, zwłaszcza za pomysł włączenia do muzyk stukotu maszyny do pisania. Generalnie jednak w tym roku w tej kategorii wielka mizeria, a nie ma tutaj dwóch ścieżek dźwiękowych, które moim zdaniem były lepsze. Myślę o muzyce Jonny'ego Greenwooda z 
There will be blood oraz muzyce Eddiego Veddera z 
Into the wild.
Poza tym była by to swoista nagroda pocieszenia dla "Pokuty" za klęskę, jaką mam nadzieję czeka ten film na tegorocznych Oskarach.
* NAJLEPSZE KOSTIUMYMój faworyt: Alexandra Byrne za 
Elizabeth: The golden ageZa:  Piękno tych kostiumów, przepych i doskonałość. Oraz za to, że film ten nie razi sztucznością, co dość często przy tego rodzaju produkcjach się zdarza.
--------------
Powtórzyłem sobie to, co napisałem w to & owo.
I dałem też sobie singielka:
  Tylko singielka, bo kursy na Bardema, Day-Lewisa czy scenariusz dla Juno są żałosne i nie zaryzykuję stawiania (wiadomo jak to z takimi kursami bywa).
Kurs na Oskara za scenariusz dla "TWBB" jest wycofany (czyżby ustawka? 

 ), a takich kategorii jak: muzyka, kostiumy do obstawiania nie ma.
A że akurat miałem parę groszy na 
Bwin, to już nie chciało mi się kombinować z wpłacaniem do innego buka.