Strona 6 z 23 < 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 22 23 >
Opcje tematu
#2954121 - 04/03/2009 06:11 Re: do poczytania [Re: Baqu]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
Czarny dzień sportu

To był najgroźniejszy atak terrorystyczny na sportowców od 1972 r., gdy uzbrojeni Palestyńczycy wdarli się do wioski olimpijskiej w Monachium i zabili jedenastu izraelskich sportowców - tak agencja AP pisze o ataku terrorystów na konwój pod ochroną którego podróżowała krykietowa reprezentacja Sri Lanki. 100 metrów od stadionu, na którym Lankijczycy mieli grać z Pakistanem, napastnicy otworzyli ogień z pistoletów maszynowych, granatników i wyrzutni rakietowych. Terroryści byli świetnie przygotowani i wyszkoleni. Wymiana ognia trwała 15 minut. Zginęło sześciu policjantów, ochraniających zespół Sri Lanki i dwóch cywilów. Sześciu zawodników, trener i sędzia zostali ranni. Tylko dwóm trzeba było udzielić pomocy w szpitalu, ale na szczęście nie były to rany zagrażające życiu. Napastnicy wycofali się bez strat - żaden z nich nie został ani zabity, ani schwytany.
W Polsce krykiet jest kompletnie nie znany i uchodzi za sport elitarny. Tymczasem to fałszywy obraz. Na świecie krykietem pasjonują setki milionów kibiców niezależnie od swojego statusu społecznego. W Azji Południowej to sport nr 1. Dla Pakistanu, Indii, Sri Lanki to jedyny sport, w którym ich drużyny należą do światowej czołówki (jest jeszcze co prawda hokej na trawie, ale Indie i Pakistan już dawno nie zdobywają tutaj olimpijskich medali). Puchar Świata w krykiecie to po piłkarskich mistrzostwach świata i Europy, igrzyskach olimpijskich i Pucharze Świata w rugby, piąta najbardziej oglądana międzynarodowa impreza sportowa świata. Finały 2007 przyciągnęły dwa miliardy telewidzów. Największe gwiazdy krykieta w Indiach zarabiają po kilka milionów dolarów rocznie. Przychody indyjskiej federacji krykieta (Board of Control for Cricket in India) wynoszą ponad 200 milionów dolarów rocznie. Sri Lanka sprzedaje prawa do transmisji telewizyjnych meczów reprezentacji krykieta kilka razy drożej niż PZPN prawa do kadry Leo Beenhakkera.
Atak w Lahore to cios w ten dynamicznie rozwijający się sport. Tym boleśniejszy, że nie pierwszy. Z powodu niepokojów w Pakistanie z tournee po tym kraju zrezygnowała w ubiegłym roku m.in Australia, odwołano też turniej Champions Trophy, który miał się odbyć tutaj na początku tego roku. Wcześniej po ataku terrorystycznym w Mumbai, gdzie zginęło 165 osób, swoje tournee po Indiach przerwała reprezentacja Anglii. Anglicy wrócili na subkontynent po kilkunastu dniach, ale odwołany został klubowy turniej Champions League (pula nagród wynosiła 5 milionów dolarów).
Nie ma wątpliwości, że napastnicy we wtorek chcieli zadać cios właśnie krykietowi. Dlaczego? Tego nie wiadomo. Może, by pokazać, że nikt nie jest bezpieczny, nawet sportowcy, na których dotąd terroryści nie ?polowali?. Może dlatego, żeby atak na zawodników krykieta odbił się szerokim echem w całym świecie. Może dlatego, żeby pogłębić międzynarodową izolację Pakistanu.
Cały świat krykieta jest zaszokowany. Za dwa lata Indie (10 miast), Pakistan (6 miast) i Sri Lanka (2 miasta) mają gościć Puchar Świata. Międzynarodowa Rada Krykieta (ICC) zapowiada, że w przyszłym miesiącu rozważy, czy mecze będą mogły odbywać się w Pakistanie. Wciąż nie bardzo wiadomo, gdzie odbędzie się zaległy turniej Champions Trophy. Wiadomo natomiast, że do Pakistanu nie przyjedzie w ciągu najbliższych kilku lat żadna inna reprezentacja. Najbliższe mecze w roli gospodarza Pakistańczycy rozegrają w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

kiedrosport

Do góry
Bonus: Unibet
#2956227 - 05/03/2009 08:08 Re: do poczytania [Re: Baqu]
Linc Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 06/04/2006
Postów: 10869
Skąd: Bydgoszcz
Zdaniem włoskie prasy to pomyłki sędziowskie spowodowały, że liderem Serie A jest Inter Mediolan, a nie AC Milan.
Wirtualna tabela: Milan liderem


Gdyby nie błędy sędziów, to liderem Serie A nie byłaby drużyna Interu Mediolan, ani też drugiego w tabeli Juventusu Turyn. Jak donosi "Tuttosport", wówczas pierwszy byłby AC Milan, który powinien mieć o pięć oczek więcej, niż dotychczas udało mu się zgromadzić.

Co ciekawe, wiceliderem ligi byłaby ACF Fiorentina, a dopiero na kolejnych miejscach uplasowaliby się Bianconeri oraz Nerazzurri. Podopieczni Jose Mourinho mieliby aż o jedenaście oczek mniej, niż zgromadzili.

Póki co ligową stawkę zamyka Reggina Calcio, ale gdyby nie arbitrzy, to ostatnią pozycję okupowałoby Chievo.

Wirtualna tabela:

Milan 53 (+5)
Fiorentina 51 (+5)
Juventus 50 (-3)
Inter 49 (-11)
Genoa 46 (+1)
Roma 45 (+1)
Cagliari 40 (+2)
Udinese 40 (+6)
Palermo 39 (+3)
Napoli 39 (+4)
Lazio 39 (+1)
Sampdoria 36 (+4)
Atalanta 35 (-1)
Catania 33 (=)
Siena 31 (+3)
Torino 24 (=)
Bologna 23 (=)
Reggina 23 (+5)
Lecce 18 (-4)
Chievo 17 (-6)

Do góry
#2957938 - 06/03/2009 17:39 Re: do poczytania [Re: Linc]
bartoss99 Offline
member

Meldunek: 11/01/2009
Postów: 191
Skąd: bialystok/lublin
Originally Posted By: Linc
Zdaniem włoskie prasy to pomyłki sędziowskie spowodowały, że liderem Serie A jest Inter Mediolan, a nie AC Milan.
Wirtualna tabela: Milan liderem


Gdyby nie błędy sędziów, to liderem Serie A nie byłaby drużyna Interu Mediolan, ani też drugiego w tabeli Juventusu Turyn. Jak donosi "Tuttosport", wówczas pierwszy byłby AC Milan, który powinien mieć o pięć oczek więcej, niż dotychczas udało mu się zgromadzić.

Co ciekawe, wiceliderem ligi byłaby ACF Fiorentina, a dopiero na kolejnych miejscach uplasowaliby się Bianconeri oraz Nerazzurri. Podopieczni Jose Mourinho mieliby aż o jedenaście oczek mniej, niż zgromadzili.

Póki co ligową stawkę zamyka Reggina Calcio, ale gdyby nie arbitrzy, to ostatnią pozycję okupowałoby Chievo.

Wirtualna tabela:

Milan 53 (+5)
Fiorentina 51 (+5)
Juventus 50 (-3)
Inter 49 (-11)
Genoa 46 (+1)
Roma 45 (+1)
Cagliari 40 (+2)
Udinese 40 (+6)
Palermo 39 (+3)
Napoli 39 (+4)
Lazio 39 (+1)
Sampdoria 36 (+4)
Atalanta 35 (-1)
Catania 33 (=)
Siena 31 (+3)
Torino 24 (=)
Bologna 23 (=)
Reggina 23 (+5)
Lecce 18 (-4)
Chievo 17 (-6)


Ciekawe jak wyglądałaby tabela naszej Extraklasy?

Do góry
#2957993 - 06/03/2009 19:09 Re: do poczytania [Re: bartoss99]
di.canio Offline
journeyman

Meldunek: 07/01/2009
Postów: 90
Skąd: Behold The Iron Cross
Takie tabelki o kant dupy mozna rozbic nie mówiac o tym że do niczego one nie prowadzą. No chyba że ktoś chce sugerowac że jak kiedyś sędziowie gwizdali pod Milan i Juve tak teraz pod Inter i Chievo. Zresztą autorami owej subiektywnej wyliczanki nie są dziennikarze całej włoskiej prasy lecz turyńskiego dziennika Tuttosport. Skądinąd siedzącym bliżej klimatów włoskich nie od dziś znany jest fakt, że dziennikarze tej gazety nie przepadają za Interem, kogo zaś darzą sympatią można się domyślic.

Do góry
#2970123 - 12/03/2009 20:06 Re: do poczytania [Re: di.canio]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
Zamiast laurki
Kilka dni temu nasza najlepsza tenisistka przyjmowała życzenia z okazji szczególnych urodzin. 6 marca Agnieszka Radwańska przestała być nastolatką. Oznacza to dla niej wchodzenie w dorosłość teraz już we wszystkich sprawach życiowych, a na korcie kończy taryfę ulgową, jaką zwykliśmy stosować wobec najmłodszych i najzdolniejszych.


Urodziny Isi ; a właściwie to odtąd już chyba panny Agnieszki poprzedziły wydarzenia mało sympatyczne w sensie sportowym. Starsza z sióstr zaczęła sezon wyjątkowo niefortunnie, a obok chorób i drobnych kontuzji, albo też w ich konsekwencji, doszło do serii szybkich, bolesnych porażek. W kraju te przegrane uruchomiły w mediach oraz w internecie lawinę komentarzy. Emocje są złym doradcą przy próbie poszukiwania rozwiązań, nie ulega jednak wątpliwości, że problem jest.

Tenis to gra skrajności ; niby maraton, ale ze wstawkami sprinterskimi i jeszcze wzbogacony o ćwiczenia gimnastyczne. Zanim sędzia wypowie sakramentalne: "gem, set, mecz" w wielu pojedynkach następują dramatyczne zwroty akcji. Ani kilka efektownie wygranych piłek, ani seria pod rząd straconych punktów o niczym jeszcze nie przesądzają.
Wniosek jest prosty: wydarzenia na korcie mają swój rytm i szukając środków zaradczych trzeba się do tego tempa dostosować. Pośpiech i radykalne rozwiązania to pomysły najmniej sensowne. Agnieszka Radwańska uzyskała w ostatnich dwóch sezonach kilka rezultatów sensacyjnych, a jej awans w rankingu jest wyczynem historycznym dla polskiego tenisa. Ale na tym poziomie widać też coraz wyraźniej kilka niedostatków w jej grze. Kłopoty z odpowiednią siłą serwisu, problemy z wytrzymywaniem obciążeń w trzecim, albo czwartym z kolei meczu turniejowym, niedostateczna liczba uderzeń kończących, zwłaszcza z rywalkami o wysokim rankingu to są braki widoczne gołym okiem. Czy jednak zmiana układu rodzinno trenerskiego, albo zagonienie tenisistki do ćwiczeń ze sztangą stanowić mogą lek na całe zło? Osobiście, śmiem wątpić.

Nastoletniej Isi spełniły się na korcie najpiękniejsze marzenia. Dorosła panna Agnieszka, by awansować jeszcze wyżej, wygrywać i zarabiać więcej musi zacząć bardziej samodzielnie stanowić o swojej tenisowej przyszłości. Dotychczasowe metody mogą już nie gwarantować sukcesów. Ale pewność w tej sprawie musi mieć najpierw sama tenisistka. I to do niej należy decyzja w tej sprawie.
K.Stopa

Do góry
#2973987 - 14/03/2009 15:26 Re: do poczytania [Re: forty]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
Perez w Realu. Idealny prezes w czasach zagłady

Ostatnie lata nie były dla Realu Madryt łatwe. Ale depresja, jaka zapanowała po klęsce na Anfield jest, mimo wszystko, szczególna. Co jest w klubie z miasta Beatlesów, czego Real mieć by nie mógł? Anglicy do biedaków nie należą, ale pobili bogatszych od siebie. Madryt to dla wielkiej drużyny idealne miejsce ; udowodniono to już przynajmniej kilka razy.

Jeśli spojrzeć na skład to Cannavaro, Pepe, Ramos, Robben, Higuain, Raul, a przede wszystkim Casillas nie muszą mieć kompleksów wobec graczy Liverpoolu. Każdy z osobna, bo w drużynie ; wszyscy widzieli. Na Anfield grała drużyna przeciw zbieraninie, jedni razem, drudzy w kupie.

Sytuacja w Realu po skandalu i dymisji prezesa Calderona nie jest dobra, ale z nim drużyna nie grała lepiej. Nie ma co tworzyć mitów: prezes swoją rolę kończy w okresie transferowym, w lidze, pucharze i Champions League trener i drużyna mają sobie radzić bez niego. Zwłaszcza na boisku.

Tu już nie chodzi o to, że po raz piąty z kolei Realu nie ma w ćwiercfinale LM, bo nawet w najlepszych czasach z tak grającym Liverpoolem mógł przegrać. Styl tej porażki udowodnił, że bez planu ani rusz. Różnica między zespołem budowanym z myślą, a grupą piłkarzy uzbieraną za 300 mln euro okazała się przepaścią. Calderon wydał na transfery fortunę, a przecież Raula, Casillasa, Sergio Ramosa, czy Robinho już w klubie zastał.

Pieniędzy w Madrycie nie zabrakło. "Mamy ich cały worek" chwalił się Bernd Schuster, gdy Calderon stawiał go na czele drużyny. Okazuje się, że nie wiedział jak je wydać ; to ponoć częsta przypadłość ludzi uważających się za bogatych. Real zapłacił niedawno 25 mln euro za Huntelaara, Liverpool ma Torresa za 5 mln więcej. To tylko przykład pierwszy z brzegu, oczywiście w niechęć gracza Atletico do "królewskiego" klubu wchodził nie będę.
Nowe wybory prezesa Realu będą w maju lub czerwcu, zszokowana tym co się stało stolica Hiszpanii wypatruje wracającego na białym koniu Florentino Pereza. Na początku wieku stworzył drużynę przewyższającą inne umiejętnościami i sławą. Real zdobył wtedy siedem trofeów, przestał wygrywać, gdy o składzie odważył się decydować sam prezes. Perez przekonał się boleśnie, czym różni się branża budowlana od futbolowej.

Ale to skuteczny biznesmen, jeden z najbogatszych ludzi w Hiszpanii. Zna już biznes piłkarski, zakosztował w nim zwycięstwa i klęski. Wydaje się, że będzie umiał zrobić użytek z potencjału klubu. Jeśli to, co stało się kilka lat temu nauczyło go pokory, pomysłów mu nie zabraknie.

Perez ma szacunek i poparcie kibiców Realu. Przy transferach nigdy ich nie oszukał, gracze, których obiecywał, zakładali białą koszulkę. Druga część sagi, która niebawem się zacznie, ma więc sporo przesłanek happy endu.
D.Wołowski

Do góry
#2977027 - 15/03/2009 15:44 Re: do poczytania [Re: forty]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
Przyszłość Pacers pod znakiem zapytania?




Herb Simon, współwłaściciel Pacers mówi, że nie wyobraża sobie Indianapolis bez Pacers. Takiego samego zdania są tysiące kibiców, którzy sumiennie chodzą na mecze drużyny, która okupuje ostatnie miejsca na wschodzie. Może się jednak okazać, że zarówno fani, jak i właściciele Pacers mogą niedługo otrzymać bardzo gorzką pigułkę do przełknięcia. Wszystko przez to, że słabo grający klub zakończy ten sezon z aż 30 milionową stratą, przez co nie stać ich aby opłacić halę Conseco Fieldhouse na przyszły rok. Koszt wynajmu wynosi bowiem aż 15 milionów dolarów.

"Może się okazać, że drużyna zostanie przeniesiona do innego miasta." ; mówi Pat Early, vice prezes zarządu Pacers. "Możliwe też jest to, że drużyna zostanie sprzedana, albo cała sekcja będzie po prostu zamknięta. Niemożliwe jest to, aby koszykówka w Indianapolis istniała przy obecnym stanie finansowym i stratach, jakie w tym roku przyniósł klub."

Herb Simon dodaje, że zrobi wszystko aby nie doszło do przenosin klubu, ale wszystko może się zdarzyć przez to, że sytuacja finansowa Indiany pogarsza się systematycznie od trzech lat. Co jak co, ale w słowa Simona można wierzyć, ponieważ jest właścicielem klubu od 1983 roku."Nie potrzebujemy żadnej pomocy finansowej. To nie jest apel o wsparcie. Potrzebujemy jednak osiągnięcia porozumienia w sprawie hali." - dodaje.

Pacers oraz zarządzający halą Capital Improvement Board zawarli obecną umowę 10 lat temu, obecnie rozpoczęły się renegocjacje warunków, które mogą doprowadzić do załagodzenia sytuacji. Zarząd klubu, jako swojego głównego argumentu używa faktu, że bilans klubu wynosi obecnie 43 miliony dolarów.

Nie wiadomo, czy porozumienie zostanie osiągnięte. 74 letni Simon liczy na to, że uda mu się jeszcze kiedyś przekazać klub któremuś ze swoich potomków. "Wszystko polega na tym, aby zarządzam klubem w sposób, który zapewni mu spokojną przyszłość. Ja nie będę właścicielem klubu wiecznie, dlatego muszę zadbać o to, żeby oddać go w czyjeś ręce w dobrym stanie." mówi Herb.

Conseco Fieldhouse nie jest wynajmowane tylko graczom Pacers, ale urządzane są tutaj liczne koncerty, spotkania, imprezy okolicznościowe itd. Miasto może stracić bardzo dużo pieniędzy, jeśli nie zgodzą się na warunki obniżenia kosztów wynajmu. "Wszystko co się dzieje teraz w hali Conseco było budowane przez 40 lat. Jak wyjmie się jeden klocek, nigdy nie wiadomo, kiedy cała budowla zacznie się walić." obrazowo przedstawia sytuację Early.

Przykra wiadomość na koniec jest taka, że Pacers byli na minusie 9 razy w ciągu ostatnich 10 lat. Rok temu na ich mecze przychodziło najmniej ludzi w całej lidze, a w tym roku jest niewiele lepiej. A to właśnie fani będą mieli najwięcej do powiedzenia w kwestii ratowania klubu. "Może się nawet okazać, że utrzymanie klubu w tym mieście będzie wymagało od nas więcej wysiłku, niż oczekują tego nasi kibice." kończy Early.
davekn

Do góry
#2980218 - 16/03/2009 23:50 Re: do poczytania [Re: forty]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
W miniony weekend wystartowała szósta najsilniejsza liga w klasyfikacji UEFA, rosyjska Premier Liga. Do rywalizacji przystąpiło 16 drużyn, z których jedna w listopadzie będzie się cieszyła z tytułu mistrzowskiego. O faworytach, gwiazdach i prawdopodobnych rozstrzygnięciach w ramach cyklu publicystycznego "Na trybunie" dyskutowali Tomasz Bejnarowicz, Artiom Dudarev, Łukasz Koszewski i Mateusz Łukaszyk.


T.B.: Poprzedni sezon w Rosji obfitował w niespodzianki. Przez nikogo niedoceniane Amkar Perm i Rubin Kazań zajęły odpowiednio czwarte i pierwsze miejsce. Czego możemy spodziewać się po obecnych rozgrywkach? Czy będzie to ponownie sezon niespodzianek?
A.D.: Ten sezon odbędzie pod znakiem powrotu do czołówki Spartaka, Lokomotiwu i Zenitu, czyli klubów z tak zwanej wielkiej czwórki, do której również należy CSKA. Są to drużyny najbogatsze, które nie szczędzą środków na zawodników i pensje dla nich. Rubin i Amkar nie powtórzą sukcesu sprzed roku. Chociażby dlatego, że dla reszty stawki mecze z mistrzem i czwarta drużyną ubiegłego sezonu będą wyjątkowe.

Ł.K.: Zgodzę się z tym, że to może być sezon powrotu do czołówek. Spartak i Zenit są niezwykle zdeterminowane do tego, żeby ponownie zdobyć tytuł, choć rywalizacja z CSKA będzie dla nich niezwykle ciężka. Przedwcześnie nie skreślałbym Rubinu. Natomiast Amkar znowu stanie się ligowym średniakiem. Po odejściu twórcy sukcesu tego zespołu, Miodraga Bożovicia wątpię, żeby znowu prezentowali tak świetną formę.

M.Ł.: Podzielam zdanie poprzedników i także twierdzę, że ten sezon upłynie pod znakiem drużyn, które powracać będą do czołówki. Za głównego faworyta uważam CSKA, choć nie wiadomo czy ewentualne odejścia nie osłabią drużyny. Dużą niewiadomą będzie gra Rubinu, który w ubiegłym sezonie sprawił dużą niespodziankę zdobywając mistrzostwo. Teraz ekipę Kurbana Bierdyjewa czeka ciężki sezon, bowiem każdy będzie specjalnie motywował się na grę z mistrzem.

Ł.K.: Jeżeli ktoś ma sprawić niespodziankę, to tylko FK Moskwa. Co prawda, "Obywatele" bardziej się rozbroili, niż wzmocnili, ale mają tajną broń, która może im przynieść sukces. Tą bronią jest wyżej wspomniany Miodrag Bożović. Co prawda, jego debiut w roli szkoleniowca FK nie wypadł okazale, ale skoro potrafił zbudować świetny zespół z przeciętnych graczy, to w Moskwie może dokonać jeszcze więcej.


W przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów Rosję reprezentować będą CSKA Moskwa i Rubin Kazań. W eliminacjach do tego turnieju zagra Dynamo, a w nowo utworzonej Lidze Europejskiej udział wezmą Amkar Perm i Zenit Sankt Petersburg. Kto ma największe szanse na mistrzostwo i awans do europejskich pucharów w tym sezonie?

M.Ł.: Tak jak w poprzednim pytaniu stawiam tutaj na ekipy wracające na szczyt. Jeśli chodzi o grę w Lidze Mistrzów, to myślę, że tutaj walka rozstrzygnie się pomiędzy trójką CSKA, Zenit i Spartak. Szczególnie Ci ostatni będą walczyć o powrót na sam szczyt rosyjskiej piłki. Jeśli miałbym wskazać zespół, który może sporo namieszać w walce o europejskie puchary, to zdecydowanie wskazuję na Lokomotiw Moskwa. Ta ekipa w nadchodzącym sezonie nie zagra w europejskich pucharach, a co za tym idzie będzie mogła w 100% skupić się na lidze. Może to być bardzo ważne w kontekście walki o końcowy sukces w rozgrywkach.

A.D.: Zdecydowanymi faworytami są CSKA i Zenit, które w swoim składzie mają kilku znakomitych piłkarzy. Za drużynami Zico i Dicka Advocaata jest spora grupa z klubów, które mają wielkie ambicje przebić się do czołówki. Najbardziej liczę tu na Spartaka, sądząc po sparingach i dzisiejszym meczu z Zenitem, Michael Laudrup stworzył bojowy kolektyw. Lokomotiw nie włączy się do walki o tytuł. Osobiście nie wierzę w umiejętności trenerskie Rahimowa, ale "Loko" powalczy o miejsce w pucharach. Celowo nie wspomniałem o aktualnym mistrzu. Rubin przegra w rywalizacji z potentatami, widzieliśmy to już w Superpucharze Rosji.

Ł.K.: Mimo wszystko ja jednak nie zgodzę się ze skreśleniem Rubinu. Ta drużyna ma w sobie spory potencjał, co udowodniła chociażby przed rokiem. Kurban Bierdyjew ma pod swoimi skrzydłami naprawdę niezłą ekipę. Może nie obronią mistrzostwa, bo to jest raczej zarezerwowane dla CSKA. ale trzeba będzie się z kazańczykami liczyć. Wydaje mi się, że są w stanie rywalizować ze Spartakiem o miejsce w eliminacjach Ligi Mistrzów, bo awans bezpośredni wywalczą Zenit i CSKA. Ponadto w Lidze Europejskiej widzę Krylja lub FK. Lokomotiw w obecnym kształcie stać co najwyżej na walkę o piąte miejsce.

Liga rosyjska w ostatnich latach kreuje coraz więcej piłkarzy światowego formatu, jak Aleksandr Kierżakow, Andriej Arszawin czy Roman Pawliuczenko. Kto może zostać największą gwiazdą sezonu 2009?

Ł.K.: To może być sezon Ałana Dzagojewa. W zeszłym roku przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki CSKA. Walery Gazzajew mu zaufał, a ten odpłacił mu się z nawiązką i z miejsca stał się jej liderem. Jeżeli ten piłkarz pozostanie pod opieką Zico, może okazać się lepszy od takich gwiazd rosyjskiej piłki jak Jegor Titow, Dmitrij Łoskow, Aleksandr Mostowoj czy Walery Karpin.

M.Ł.: Ja stawiam na Jurija Żyrkowa, który miał okazję pokaząć się polskim kibicom w meczu Lecha z CSKA. Jeśli dalej będzie prezentował taką formę jak dotychczas to latem może zamienić Rosję na Anglię lub Hiszpanię, gdzie może przywdziewać barwy m.in. Chelsea czy Barcelony. Chciałbym także wspomnieć o Pavle Pogriebniaku, który po odejściu Arszawina będzie stanowić o sile ofensywnej Zenitu. W jego przypadku zainteresowanie wykazywał Bayern Monachium. Czy przeniesie się tam wraz z Anatolijem Tymoszczukiem?

A.D.: W rywalizacji o tytuł najbardziej wartościowego piłkarza Rosji stawiam na kolegę wspomnianego już Jurija Żyrkowa, Igora Akinfiejewa. Bramkarz i wieloletni kapitan "Wojskowych" to główny filar drużyny Zico, a przecież Akinfiejew ma dopiero 23 lata. Moim zdaniem, w perspektywie to najlepszy bramkarz świata, przy całym moim szacunku do Boruca. Mam nadzieję, że w tym roku w Rosji zabłyśnie kolejna młoda gwiazda. Może to będzie Jewgienij Makiejew, który dzisiaj zadebiutował w barwach Spartaka. Trzeba dodać, ze Michael Laudrup bardzo sobie ceni tego młodego obrońcę.


Ł.K.: Ja jeszcze liczę na napastników Rubinu: Romana Adamowa i Aleksandra Bucharowa. Obaj już pokazali, na co ich stać. Adamow w barwach FK Moskwa został królem strzelców Premier Ligi, a Bucharow, grając głównie w drugiej części sezonu zdobył 6 ważnych goli, w tym dwa, które pogrążyły Zenit. W tych rozgrywkach już ma dwa trafienia na koncie. Adamow i Bucharow mogą stworzyć naprawdę ciekawy duet napastników i udanie konkurować z Vagnerem Love w CSKA czy Pogriebniakiem w Zenicie.

Tomasz Bejnarowicz

Do góry
#2980253 - 17/03/2009 00:28 Re: do poczytania [Re: forty]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
Luc Alphand: Biznes zabija, ale nie mnie

Rozmawiał Radosław Leniarski



Czy ostatni Dakar był ciężki? Był straszny - mówi "Gazecie" i Sport.pl francuski mistrz nart i rajdów samochodowych.

Radosław Leniarski: Powiedział pan kiedyś, że celem startu w rajdzie Dakar jest dla pana zwycięstwo. Wygrał pan w 2006 roku. Po co więc startować znowu i znowu?

Luc Alphand: Jeśli rajd nie poszedł najlepiej, a tak właśnie było rok temu, to ma się ochotę od razu zacząć następny. Nic na to poradzę.

Jeśli afrykański Dakar miał poziom trudności 10, to południowoamerykański...

- Jest również bardzo trudny.

Więc jaki poziom?

- Całkiem inny. Co mam porównać? Koło do zieleni? Duch przygody wciąż jest ten sam.

No dobrze - ostatni Dakar był straszny. Choć wiedzieliśmy, że będzie ciężko, wpadliśmy w to gówno. Naprawdę. W Argentynie było lato, miejscami strasznie gorąco, dobrze ponad 30 st. C na zewnątrz samochodu, wewnątrz ponad 50 st. C, mnóstwo kurzu. W takich warunkach trzeba jechać kilkaset kilometrów. Było więcej kilometrów ścigania się, więcej prowadzenia typu rajdowego, więcej uślizgów, więcej hamowania niż w Afryce.

Dla nas, profesjonalistów, było bardzo trudno. Ale rajd to też amatorzy, entuzjaści, którzy oszczędzają nawet kilka lat, aby wystartować. Oni stanowią większość załóg. Dla nich to było piekło.

Nawet nasz rajdowiec Krzysztof Hołowczyc, którego pan musi znać, powiedział, że ten rajd był najtrudniejszym wyzwaniem jego życia.

- I miał cholerną rację.

W przyszłym roku powinien być równie trudny?

- Nie. Powinien być łatwiejszy. To trzeba zmienić. Taki jak teraz byłby nie do wytrzymania. Organizatorzy twierdzili, że ten, kto ukończy rajd, jest gościem. Ale było tak ciężko, że ludzi zaczęli narzekać. A to nie są narzekacze. Jadą najtwardsi z najtwardszych.

W Val d'Isere, gdzie komentował pan dla francuskiej telewizji alpejskie mistrzostwa świata, Anja Paerson też narzekała na trudność trasy. Zaczęła się moda na narzekanie czy rzeczywiście w pogoni za widowiskowością organizatorzy zapominają o bezpieczeństwie? Lub robią to z premedytacją...

- Trzeba umieć rozróżnić dwie sprawy. Na przykład ja wolałbym, aby w rajdzie było jak najwięcej piasku, bo czuję się na nim najlepiej. Ale Anja Paerson narzekała, bo nie czuła się pewnie, bo nie miała formy. W Dakarze wśród profesjonalistów nikt nie narzekał, choć różnice w czołówce wynosiły po kilka godzin, a to coś znaczy.

Z wyjątkiem kamazów i rosyjskich kierowców.

- Z wyjątkiem kamazów [przyjechali na metę jeden za drugim, różnica wyniosła pół minuty].

Czy stojąc na szczycie, w bramkach przed zjazdem miał pan kiedykolwiek wątpliwości, czy wystartować?

- Oczywiście. Wiele razy. To kwesta poziomu wiary we własne umiejętności. Jak byłem w formie, byłem bogiem. Po kontuzji albo po imprezie - no, to się nie zdarzało (śmiech) - gdy czułem, że jestem bez formy, zmęczony, to wiedziałem na starcie, że jestem w głębokim gównie. Zamykałem oczy i mówiłem sobie: jak zjadę cały, to znaczy, że jestem gość. Tak było w Kitz czy Bormio, albo w Whistler Mountain, gdzie wszystko mogło się zdarzyć po drodze.

Był pan w Val d'Isere, więc i pan jest pewnie zakochany po uszy w Lindsey Vonn...

- Dobra dziewczynka. Umie jeździć szybko. Tylko nie umie się obchodzić z szampanem. Niedoświadczona. Ale to akurat urocze [Amerykanka przecięła sobie dłoń szyjką od butelki].

Jeśli chodzi o jazdę, w naturalny sposób wybiera najlepszy tor jazdy.

Wśród mężczyzn nie ma gwiazdy jej formatu. Brak Hermanna Maiera, Bode Miller jest zjeżdżającym dziwakiem. Austriacy stanowią jednorodną, nierozpoznawalną szarą maść...

- Bode miał potencjał na gwiazdę największego formatu. Ale co z tego, skoro nikt nie wiedział, co się z nim stanie za minutę, co powie, co zrobi lub co wypije. Jego sposób myślenia jest z innej planety. A nawet jego styl jazdy na nartach. Nigdy tego nie zrozumiemy. Wielokrotnie z nim o tym rozmawiałem. Facet nie idzie na kompromisy, ma być tak, jak sobie wyobraża. Na nartach wygląda to tak: Bode wyobraża sobie, jak pojedzie na stoku, a jeśli stok nie wygląda tak, jak on sobie to wyobraził, tym gorzej dla stoku. Tak się nie da. Trzeba wziąć pod uwagę możliwości krawędzi. Są pewne ograniczenia.

Osobowości nie ma. Benjamin Raich jest najlepszym narciarzem świata. Ale co można więcej o nim powiedzieć w telewizji?

Mieliśmy w Polsce w tym roku imprezę nazywaną Zjazd na Krechę. Po prostu w dół na złamanie karku. Im szybciej, tym lepiej. Spróbowałby pan czegoś takiego?

- Jeździłem tak dwa lata temu w Var. Jadąc pierwszy raz w życiu na krechę, osiągnąłem 228,8 km/godz.

Może tym pytaniem freudyzuję za bardzo, ale co pana pcha do tej szybkości? Czy to jakiś rodzaj ucieczki?

- Ha, wszyscy tak myślą. Już nigdy nie stanę na starcie zjazdu w Kitz i nie pojadę 150 km/godz. w dół. Po zakończeniu kariery uświadomiłem sobie, że kocham szybkość, że ona sprawia mi przyjemność i że muszę znaleźć sobie inne sposoby zaspokojenia, skoro mam już ponad 40 lat i nie jestem w stanie zjeżdżać tak szybko. Rajdy były naturalnym przedłużeniem kariery narciarza - zawsze kochałem samochody, mechanikę, adrenalinę związaną ze startem. Kiedy testowałem w Les Castellet chevroleta corvettę, czułem, że po prostu kocham ten hałas, odgłos pracy tłoków w cylindrach. Czuję się wtedy szczęśliwy.

Wygrał pan alpejski Puchar Świata, najtrudniejsze zawody w zjeździe, wygrał pan Rajd Dakar i startuje w Le Mans. Co dalej?

- Dopóki mam fizyczne możliwości rywalizacji, będę to robił, ale trzeba być na tyle inteligentnym, aby powiedzieć stop, zanim cię zabije to, co chcesz zrobić. Ale jeśli już cokolwiek ma się zdarzyć ze mną niedobrego, chciałbym w tym momencie robić to, co lubię.

Czytałem w wywiadach z panem, że podobno nie miał pan długo prawa jazdy.

- Teraz mam, ale gdy miałem 16 lat, w rodzinnym mieście policja złapała mnie, gdy prowadziłem samochód. Miałem układ z rodzicami, że przymykają oko na moją jazdę. Dla mnie jazda to była wolność.

Nie mogę nie zapytać człowieka wyścigowego o Roberta Kubicę.

- On mi imponuje. Nie ma chyba w ogóle nerwów. Jako Francuz trzymam kciuki za Sebastiena Bourdouisa. Ale moimi ulubionymi kierowcami są Räikkönen i Massa.

F1 to ta sama adrenalina co w rajdach i te same zwariowane emocje. Ale zanurzona jest w biznesie po uszy. Biznes zabije wszystko, co spotka, i zabija też Formułę 1. Ludzie zaczęli się ścigać dla samej przyjemności ścigania się, a teraz jest to wyścig o kasę. W Formule 1 przede wszystkim. Spójrz - siedzisz sobie ze mną, zwycięzcą rajdu, zwycięzcą narciarskim. Leżę sobie jak na kozetce u psychoanalityka, mówisz, że freudyzujesz. Możesz zadać mi najgłupsze pytania, choć liczę na twoja inteligencję. Ale wyobrażasz sobie coś takiego z kierowcą Formuły 1? Nie. Bo biznes zabija sport.

Wyobraża sobie pan siebie w samochodzie Formuły 1? No, bo pytając pana o następną próbę, właściwie miałem na myśli właśnie to...

- Jeździłem ferrari w zeszłym roku. Dwukrotnie - pod Mediolanem i na Nürburgring. Siódmy bieg na łuku! Wiesz, co to siódmy bieg? [Luc patrzy bezradnie na gałkę do zmiany biegów w naszym volkswagenie transporterze]. Wziuuuut. [Nie da się opisać, jak Alphand przez dwie minuty imituje bolid F1]. Przeciążenie było tak duże, że miałem wrażenie, że moja głowa jedzie oddzielnie. Miałem czasy około trzech sekund za najlepszymi na jednym okrążeniu. Nie było łatwo - każdy ruch wzbudza natychmiastową reakcję. Co ja mówię, natychmiastową?! Jak wciskasz pedał gazu, samochód przyspiesza, zanim zdążysz sobie uświadomić, że wcisnąłeś. Dość dziwaczne uczucie. No, szaleństwo.

Rajdy i F1 nie są całkiem różne. Przecież Sebastien Loeb testował renault i robił czasy mniej więcej te same co Kubica...

Loeb w starym samochodzie - na 2008 rok, Kubica w nowym. To olbrzymia różnica..

- Dawał sobie radę. Był w środku stawki. Dla niego to nie był pierwszy raz, bo dość często testował bolidy F1, choć w mniej opisywanych okolicznościach.

Pana narciarskim trenerem był Polak?

- W Isoli co roku jest memoriał Ryszarda Ćwikły. Zawsze w nim startuję. Rysiek wyemigrował z Polski ze starym Bachledą. Nie znał ni w ząb francuskiego. Był w kadrze Francji w grupie techników. Ja też jako młody zawodnik zaczynałem od ścisłej współpracy z technikami. Rysiek ciężko pracował i cicho. Był super. Pił wódkę, normalnie, jak Polak. My też pijemy, więc to nie jest złośliwe stwierdzenie. Palił non stop. Paczkę, dwie dziennie. To go wykończyło.

A młodego Bachledę pan kojarzy?

- Znam jego muzykę. Genialna, trochę francuska w brzmieniu, widać, że chłopak się urodził we Francji.

Wydał właśnie drugą płytę...

- Naprawdę? No, to poproszę.

Luc Alphand

44 lata, jeden z najlepszych alpejczyków, specjalista od zjazdu, wielokrotny zwycięzca najtrudniejszych - w Kitzbühel i Bormio, zdobywca Pucharu Świata w 1997. Kierowca rajdowy - wygrał Rajd Dakar w 2006

Źródło: Gazeta Wyborcza

Do góry
#2981642 - 17/03/2009 07:19 Re: do poczytania [Re: Baqu]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
Kryzys w Ameryce, czyli bogaci nie liczą się z kasą.


Do góry
#2985123 - 18/03/2009 16:34 Re: do poczytania [Re: Baqu]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
Nie ma innej drogi niż angielska

Kilka dni temu dziennikarze telewizji RAI wypytali Fabio Capello o przyczyny klęski włoskich drużyn w Lidze Mistrzów. Trener reprezentacji Anglii mówił o sile, o włoskich sędziach, ale wspomniał też o problemach ze stadionami, bezpieczeństwem i...racami.


"They (Italian football authorities) said there would be no more banners and flares in stadiums and yet (they havent banned them)."

Wiceprezes Milanu Adriano Galliani mówi, że włoski futbol potrzebuje nowych obiektów i zmiany kultury stadionowej.

The English teams, thanks most of all to their stadiums, have higher gate receipts than us. England and Spain bring in more money and that's a serious problem.

Firma Deloitte, która co roku robi zestawienia najbogatszych piłkarskich klubów Europy, dzieli ich wpływy na komercyjne, telewizyjne i z dnia meczowego. Uszeregowałem pierwszą dwudziestkę Deloitte Football Money League według tych ostatnich. W pierwszym nawiasie miejsce w ogólnym zestawieniu, w drugim procent wpływów klubu, jaki stanowią wpływy z dnia meczowego.

1. Manchester Utd (2) 128,2 (39 proc.)

2. Arsenal (6) 119,5 (45 proc.)

3. Real Madryt (1) 101 (28 proc.)

4. Chelsea (5) 94,1 (35 proc.)

5. Barcelona (3) 91,5 (29 proc.)

6. Bayern (4) 69,4 (23 proc.)

7. Tottenham (14) 51,0 (35 proc.)

8. Liverpool (7) 49,5 (23 proc.)

9. Hamburg (15) 45,5 (36 proc.)

10. Newcastle (17) 41,0 (33 proc.)

11. Schalke (13) 32,3 (22 proc.)

12. Inter (10) 28,4 (17 proc.)

13. Fenerbahce (19) 27,9 (25 proc.)

14. AC Milan (8) 26,7 (13 proc.)

15. Olympique Marsylia (16) 23,5 (18 proc.)

16. Roma (9) 23,4 (13 proc.)

17. Manchester City (20) 23,4 (22 proc.)

18. Lyon (12) 21,8 (14 proc.)

19. Stuttgart (18) 18,7 (17 proc.)

20. Juventus (11) 12,5 (7 proc.)

Z pierwszy sześciu klubów tylko Realu zabraknie w ćwierćfinałach LM. Najlepszy pod tym względem wśród klubów włoskich, czyli Inter zarabia w dniu meczowym mniej niż dołujące w Premier League Newcastle i Tottenham. Z klubów angielskiej wielkiej czwórki najmniej zarabia Liverpool, marzący o nowym stadionie Stanley Park.

Właśnie dzięki tym wpływom Anglicy dominują w LM. To oni na początku lat 90. odkryli, że przekazanie piłki rodzinom i klasie średniej bardzo się opłaca i wygonili ze stadionów chuliganów i race.

Ich pomysł w miarę możliwości kopiują Hiszpanie, którzy choć nie mają stadionów nowych bez przerwy modernizują stare. Najnowsza przebudowa Camp Nou będzie kosztowała 250 mln euro. Darek Wołowski, który wielokrotnie był na obu stadionach hiszpańskich gigantów mówił mi, że ani razu nie widział na nich rac.

A Włosi moment rewolucji przespali. Na razie płacą klęską w Lidze Mistrzów, za chwilę mogą zapłacić odejściem największych (ostatnich?) gwiazd. Mówi Galliani

I remember in 1990 when Barcelona asked about (Marco) van Basten, Milan earned more money than the Spanish but now thats no longer possible and if the same thing happened again, we would lose the Dutchman.

Nie mogą nawet liczyć na pomoc dobrych wujków z Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Gdy rok temu na sprzedaż były Roma i Manchester City pogardzili ćwierćfinalistą LM na rzecz średniaka Premier League.
m.szadkowski

Do góry
#2987271 - 19/03/2009 06:45 Re: do poczytania [Re: forty]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
Fortuny na układach nie będzie?



Ziemowit Osięciny kontra Grom Osie, LTP Lubanie przeciwko Pogoni Mogilno - jest pierwszy bukmacher, który wystawił w ofercie mecze piłkarskiej IV ligi. - Oj, będą zaskakujące wyniki - mówi piłkarz jednego z klubów z kujawsko-pomorskiego.

Mecze na regionalnych boiskach uznawane są w środowisku za wyjątkowo nieprzewidywalne - wcale nie ze względu na wyrównany poziom. Jarosław Gryckiewicz, toruński arbiter sędziuje w niższych ligach. Przyznaje: - Są sugestie, pokusy. 100, 200 czy nawet 500 zł. Na "korzystne" sędziowanie.

Sam nigdy nie przyjął oferty. Piłkarz jednego z klubów w kujawsko-pomorskim - grał już w kilku zespołach z regionu - ironicznie się śmieje na pytanie, czy mecze w niższych klasach są czyste. - Nie są. Skąd się wzięli wszyscy ci sędziowie, albo zawodnicy już ukarani? Z kosmosu? Choć teraz się to zmienia, ludzie się boją.

Jak wygląda korupcja w regionalnym futbolu? Piłkarz: - O niej się nie mówi. Powiedzmy, że nie ma tu - jak się żartuje - kur albo kaczek za ustawiony remis. Ale gdzieś krążą mniejsze, większe kwoty.

Jakie? - pytam. Piłkarz: - Za 500 zł można dogadać się np. z najlepszym strzelcem rywali. I będzie miał gorszy dzień.

Czy mecze w niższych klasach będą teraz pełne niespodzianek? Zakłady na mecze IV ligi przyjmuje od tego tygodnia bukmacher Tobet.com. Zrobił to jako jedyny w Polsce - dotychczas nikt nie chciał ryzykować z takimi rozgrywkami. Już pojedynku II ligi w środowisku bukmacherów uważane są za mecze podwyższonego ryzyka - m.in. dlatego ci, którzy stawiają na nie pieniądze mają zwykle ograniczenia: inwestowana kwota nie może przekroczyć określanej w wewnętrznych ustaleniach granicy. Bukmacher: - Staramy się mieć wszystko pod kontrolą. System od razu informuje, jeśli na jakiś mecz stawiane są wyższe kwoty niż zwykle. Zawsze jest ktoś na dyżurze - decyduje, czy odmówić zakładu, czy przyjąć. No, ale to II liga piłkarska. IV to już przekroczenie granicy, przecież nikt rozsądny nie jest w stanie nawet analizować tego, co się dzieje w tych drużynach. Skąd wiedzieć, kto jest kontuzjowany, kto ma jakie możliwości? Loteria.

W IV lidze gra 315 zespołów. Są podzielone na regiony. Tobet wystawił wszystkie: od IV ligi zachodniopomorskiej przez świętokrzyską, śląską, podlaską, lubelską, czy małopolską. Na najbliższą kolejkę w grupie kujawsko-pomorskiej najwięcej można zarobić stawiając na zwycięstwo LTP Lubanie nad Notecianką Pakość (9 za 1 zł). Oprócz tej drugiej, faworytami są jeszcze Wda Świecie w spotkaniu ze Spartą Janowiec Wielkopolski (1,22) oraz Dąb Barcin - gra z Kujawiakiem Kowal (1,3).

Wśród dziesiątek anonimowych dla większości kibiców drużyn, są wyjątki - Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, Radomiak Radom, Górnik Wałbrzych, Stal Sanok, która pokonała dwa lata temu Legię Warszawa w Pucharze Polski.

Jarosław Andruszkiewicz, menedżer Tobet.com: - Po prostu dostrzegliśmy urok rozgrywek lokalnych, w których występują koledzy ze szkoły, sąsiedzi, czy znajomi każdego z nas.

Nie obawia się pan dziwnych wyników? - pytam. - Ależ skąd! Będą takie zabezpieczenia, że fortuny na układach zbić się nie da. Nie ryzykowalibyśmy, gdyby wszystkiego nie przeanalizowano. My uważamy, że IV liga jest nawet bardziej czysta niż inne. Tam przecież nie wchodzi w grę wielki kapitał.

Do góry
#2991469 - 20/03/2009 15:53 Re: do poczytania [Re: Baqu]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama






"Mam chłopaka, który ma dwie lewe nogi" - śpiewa swój wielki przebój Alesha Dixon. Ale nie chodzi jej ani o Kuszczaka, ani o Boruca... Tej pannie chodzi tylko o to, że chłopcy generalnie są do bani.


Nie potrafią ani zmywać, ani sprzątać, ani zamiatać... No, ale jest przecież ratunek dla leworęcznych leni. Tym ratunkiem może być zawód trenera.

Czytam sobie oto blog Czesława Michniewicza z Arki. Nie bez powodu uchodzi on za humorystę, bo rozwala mnie już jego pierwsze zdanie: "Bardzo rozczarował mnie Inter". Czesławowi chodzi dokładnie o ten sam Inter, który prowadzi w Serie A, ma 7 punktów przewagi nad Juve, 12 nad Milanem, 20 nad Romą i aż 30 nad Udine - tym, co skasowało Lecha.

Dalszy ciąg trenerskiego bełkotu? Nasz Czesław ubolewa, że Inter nie posiada liderów... Śmiała teza, jak na zespół Ibrahimovicia, a do tego twierdzi tak trener, który za gwiazdę uważa Ulanowskiego. Jakieś jaja!

To jednak ledwie wstęp, bo "polski Mourinho" odkrywa tajniki prawdziwego Mourinho. Boże dopomóż! To już wywody na poziomie podstawówki, a zarazem dowód, że trenerka to bujda na resorach!

Oto jak Czesław rozpracowuje Chelsea: w 5 meczach nie strzelili gola, a w 25 nie stracili. Strzelili 60 procent swych goli w początkowych 30 minutach. W meczu uderzali 7 razy na bramkę, a gol padał średnio na 4,3 strzału... I za coś takiego płaci się w Polsce 45 tysięcy zł miesięcznie plus premie!

Gdy faktycznie należałoby jednemu mądrali z drugim dać ścierę, dać szczotę i nauczyć przynajmniej sprzątać! Choćby po naszych czołowych trenerach, którzy -jak mawiał ich nestor Leszek Jezierski "Napoleonem" słusznie zwany: kupę już zrobili i jeszcze mają kupę do zrobienia.
Zarzeczny

Do góry
#2993273 - 21/03/2009 04:23 Re: do poczytania [Re: forty]
Linc Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 06/04/2006
Postów: 10869
Skąd: Bydgoszcz

Do góry
#2997907 - 22/03/2009 15:29 Re: do poczytania [Re: Linc]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
Niebezpieczne związki
Tenisiści zakładający rodziny zwykle zaczynają przegrywać


W odstępie kilku godzin powędrowały w świat dwie ważne informacje związane z Rogerem Federerem. Pierwsza mówiła, że Szwajcar nie dogadał się z coachem Darrenem Cahillem.

Przymiarki do tej współpracy trwały bardzo długo i wyglądało nawet, że powstanie tandem wszech czasów. Z jednej strony pomnikowa postać tenisa, z drugiej niezły gracz, potem fantastyczny trener Lleytona Hewitta, a pod koniec kariery Andre Agassiego. Nawet ćwiczyli wspólnie przez kilka tygodni, nic jednak z tego nie wynikło. Jako oficjalny powód podano niechęć Australijczyka do opuszczania na dłużej żony i dzieci.

Druga ważna depesza -jak na ironię -miała również odniesienia familijne. Po trwającym prawie dziewięć lat związku ze Słowaczką z pochodzenia Mirką Vavrinec latem Roger zostanie ojcem. "Jesteśmy szczęśliwi z powodu założenia rodziny. Oboje kochamy dzieci i w końcu nasze marzenia się spełniły"- napisał tenisista na swojej oficjalnej stronie internetowej.

Wyczynowy sport, w szczególności taki jak tenis, gdzie przez cały rok podróżuje się po świecie, zdecydowanie nie sprzyja małżeństwu, dzieciom czy rodzinie. Naturalnie istnieją chlubne wyjątki, ale historia uczy, że wchodzący w trwałe związki uczuciowe z reguły przestają wygrywać. Wspomniany już Agassi chyba jako ostatni potrafił zagrać wielkoszlemowy finał na oczach żony, syna i córeczki. Czech Jirzi Novak, kiedy został ojcem bliźniąt, żartował, że musi częściej wygrywać, bo wydatki wzrosły, ale właśnie wtedy zaczął seryjnie brać baty.

Bohaterowie kortów przeważnie są indywidualistami, najczęściej z mocno egoistycznym podejściem do życia. Zawód, jaki sobie wybrali, zapewnia im pieniądze oraz sławę, ale nie daje szans na poświęcanie czasu innym. Tenisiści przypominają marynarzy chlubiących się w każdym porcie inną znajomością albo zasypywane zewsząd erotycznymi propozycjami gwiazdy show-biznesu. Na tym tle takie pary jak Andre i Steffi czy teraz Roger i Mirka jawią się, nie przymierzając, niczym odkrycia archeologów.

Oczywiście należy pamiętać i o drugiej stronie rodzinnego medalu. Wszak połowice, trwale zapisane w biografiach graczy, wprowadzają zwykle własne porządki. Dziwnym trafem do rozstań zawodników z wieloletnimi nieraz opiekunami najczęściej dochodzi, gdy tylko obok kortu zaczyna zasiadać małżonka albo narzeczona. Panie z reguły proponują własny, często inny od partnera, sposób kalkulowania, a w domowym budżecie najłatwiej skreślić pozycję, jaką stanowi trenerska pensja. Kłopoty z zaangażowaniem następnego szkoleniowca też zwykle się intensyfikują, bo taka sprawa musi zostać uzgodniona z kapłanką domowego ogniska.

Wśród kibiców Federera bez euforii odebrano wieści o fiasku negocjacji z Cahillem oraz o ojcostwie. Pojawiły się opinie, że może to oznaczać początek końca wielkiego mistrza. Mam nadzieję, że Szwajcar raz jeszcze nas zaskoczy i jako ojciec rodziny błyśnie właśnie teraz dobrym przykładem.
K.Stopa

Do góry
#3008744 - 26/03/2009 14:44 Re: do poczytania [Re: forty]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
Jak Maradona obraził Riquelme



Futbolem argentyńskim wstrząsnął właśnie konflikt dziesiątek. Selekcjoner Diego Armando Maradona i jego dotychczasowy gwiazdor Juan Roman Roquelme uznali, że w tym barszczu, jakim jest kadra Argentyny, jeden grzybek zupełnie wystarczy. Nie wszyscy fani zrozumieli nawet, o co im poszło. Ja też długo nie mogłem zrozumieć.

Kilka tygodni temu w jednym z programów w telewizji, Maradona powiedział, iż chciałby przesunąć Riquelme do przodu. Że nie potrzebuje, by kręcił się przed stoperami, ale dawał więcej asyst Messiemu i Aguero. Później Maradona telefonował do piłkarza wielokrotnie, ale Riquelme nie odbierał telefonu. W końcu ogłosił, że z Maradoną mu już nie po drodze i choć serce będzie mu krwawić, obejrzy afrykański mundial w argentyńskiej telewizji.

Dziennikarze natychmiast pobiegli z tym do selekcjonera. Ten przytomnie odpowiedział, że do trenera właśnie należy wybieranie piłkarzowi pozycji i zadań na boisku. Innym powodem do "obrażenia" Riquelme mogło być zdanie Maradony "kadra Argentyny to Mascherano i dziesięciu innych'. Juana Romana to uraziło? "To dlaczego nie obraził się Messi?" -odpowiedział uzasadnionym pytaniem Maradona.

Przez lata to właśnie Diego był w futbolu argentyńskim naczelnym skandalistą. Nonsensami, które wygadywał można było wytapetować wszystkie stadiony w Buenos Aires. Kibice bardzo bali się, że kiedy stanie na czele narodowej drużyny, natychmiast skłóci wszystkich ze wszystkimi.

I jak widać Maradona konfliktów nie uniknął, ale ten pierwszy nie obciąża go w wielkim stopniu. Riquelme ma tak samo rozbudowane ego, choć nie wiadomo, na jakiej podstawie tak samo urosło. Można nie przepadać za Maradoną, ale jako piłkarz poprowadził Argentynę do dwóch finałów mistrzostw świata (1986 i 90 z czego wygrany ten pierwszy). A co zrobił Riquelme? Wywalczył złoty medal igrzysk w Pekinie, gdzie w każdej drużynie mogło grać tylko trzech seniorów.

Trzeba mieć trochę nosa zanim człowiek wybierze sobie piłkarskiego idola. Ja chyba nosa nie mam, skoro parę lat temu postawiłem na Juana Romana Riquelme. Pamiętam swoje oburzenie przed mundialem w 2002, gdy Marcelo Bielsa nie zabrał go do Korei i Japonii, bo uznał, że jest postacią zbyt dominującą, a on nie chce, by w drużynie wszystko kręciło się wokół jednego człowieka. Wszystko kręciło się wokól Riquelme na mundialu w Niemczech, ale Argentyńczycy zakończyli start w ćwierćfinale. Wtedy obrażony na krytyków zrezygnował z kadry pierwszy raz. Maradona dawał mu szansę rewanżu...

Nie inaczej było w klubach. Albo trener układał wszystko wokół Riquelme (a tak było w Boca i do czasu w Villarrealu), albo nie dało się z nim pracować (w Barcelonie i końcówce w Villarreal). Władzą na boisku nie umiał się dzielić. Jest nawet coś pociągającego w postawie tak bezkompromisowej. Pod warunkiem, że nie dotyczy to sportów zespołowych.
D.W.(Docent)

Do góry
#3009332 - 26/03/2009 21:52 Re: do poczytania [Re: Kura]
Kura Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 07/08/2001
Postów: 24030
Skąd: Białystok
Frankowski udowadnia, że nie jest Judaszem. Kuriozum.
26 marca 2009 - 00:32

Nienawiść dużej części kibiców Wisły do Tomasza Frankowskiego ("Judasz", "Zdrajca") to dla nas absolutne kuriozum. Piłkarz, który powinien mieć dożywotnio zarezerwowane, obite skórą i podgrzewane krzesełko na stadionie w Krakowie (i umyślnego odpowiedzialnego za donoszenie drinków na czas), nagle stał się wrogiem. Tylko dlatego, że odszedł do zagranicznego klubu, niby w trudnym momencie - tak, strasznie trudnym, Wisła była na pierwszym miejscu. A że odpadła z walki o Ligę Mistrzów? Odpadła jak zawsze. W każdym razie Frankowski podpadł, bo w wieku 31 lat wyjechał za granicę. Niesamowite.

Wcześniej strzelił dla Wisły 115 ligowych bramek i trzy razy został królem strzelców? Pięć razy poprowadził zespół po mistrzostwo Polski? Dwa razy po puchar? Nic to. Odszedł, więc uciekł jak szczur z tonącego okrętu. Wielkie NIE dla tego piłkarza. Wymazać go z kronik, odebrać medale, a najlepiej jeszcze wymierzyć klapsa albo dwa. Ach to, białostocki cwaniaczek - myśmy go legendą robili, a on chciał tylko pieniądze zarabiać! Spotkasz go na ulicy - lepiej spluń, jeśli jesteś wiślakiem. Dlatego wywieszamy transparent: "MOGŁEŚ BYĆ ŻYWĄ LEGENDĄ. JESTEŚ ZWYKŁYM JUDASZEM" (tak, taki transparent naprawdę wisiał).

Serio - nigdy tego nie pojmiemy. Ludzie, którzy na meczach zachwycali się jakimś pieprzniętym, chorym psychicznie Nikolą Mijajloviciem jednocześnie mieli coś do Frankowskiego. OK, nie wszyscy go nienawidzili, niektórzy po prostu przestali lubić, a inni mieli żal. Żadna z tych postaw nie jest dla nas wytłumaczalna. Jesteśmy w stanie pojąć, że Maciej Szczęsny zbierał joby na Legii za przejście do Widzewa, albo że Figo po transferze do Realu musiał wykreślić Barcelonę z listy najlepszych wakacyjnych lokalizacji.

Ale Frankowski? Po transferze do Elche?! W wieku 31 lat?! To kiedy miał wyjechać z naszej zapyziałej ligi? Po czterdziestce? Żurawski - super, Maciuś, graj w Celtiku, trzymamy kciuki. Kosowski - brawo, Kamil, idź i podbij Bundesligę. Szymkowiak - niech ci się w Turcji Mireczku wiedzie. Frankowski - ty psie podły i zdrajco, jak mogłeś odejść?

Dlaczego o tym piszemy? Bo właśnie doszło do niecodziennego wydarzenia. Na forum strony www.wislakrakow.com rozgorzała dyskusja pomiędzy Tomaszem Frankowskim i kibicami Wisły. "Franek" (zapewne z powodu zbliżającego się meczu Jagiellonii z Wisłą, choć on sam twierdzi, że zbieżność dat to akurat przypadek) postanowił wyjaśnić swoje racje. To dziwne, że się musi tłumaczyć, zamiast wysłuchiwać prośby o autograf. To wręcz upokarzające. Ale widocznie taka polska specyfika...

Kilka cytatów z Frankowskiego (pisownia oryginalna):


- zdobylem z Wisla 5 tytulow,zdobylem wszystko w polsce co moglem i ten awans mial byc ukoronowaniem mojej przygody z Wisla,a przegralismy okrutnie.wtedy cos peklo i postanowilem dac szanse innym choc nie wiedzialem ze moze byc jakas oferta!.w szatni po meczu z pao nie bylo zadnej bojki!!!!!!dostalem lokciem od obroncy w pierwszej polowie,odtworz to sobie jesli masz mecz na dvd a do transferu nic nie doplacalem,to kolejna bzdura ktora wam opowiem pozniej.......wroce do was za 2 godz bo musze potrenowac(jestem na zgrupowaniu w centralnej polsce i mam zaraz intensywny trening)sorry i do potem.wroce na pewno

- zaczne od poczatku-do meczu rewanzowego z grekami nic mnie nie interesowalo,zadne oferty,zadne kluby...zawsze staralem dawac sie wam jak najwiecej satysfakcji i byc uczciwym,zawodnikiem i przede wszystkim czlowiekiem.przez okres 7 lat pobytu w klubie nigdy nie zauwazylem Waszej niecheci w stosunku do mojej osoby a wrecz przeciwnie-w trudnych momentach a bylo takich kilka wspieraliscie mnie za co bylem wam naprawde wdzieczny.przez okres 7 lat gry w Wisle odeszlo z zespolu wielu wysmienitych pilkarzy.jedni odchodzili bo klub nie przedluzal z nimi umowy(kulawik,czerwiec),inni zostali zmuszeni do odejscia(moskalewicz,sarnat,szymkowiak) inni z kolei zostali sprzedani(zurawski,kosowski,uche).nikt nigdy nie zarzucil zadnemu z nich ze odchodzac opuscili tonacy statek.wbrew przeciwnie,niekiedy druzyna zaczynala grac jeszcze lepiej.dlatego ja decydujac sie na taki krok nigdy ale to nigdy nie przypuszczalem ze druzyna moze zaczac grac slabiej gdyz futbol to gra zespolowa a ja bylem jedynie tym ostatnim ogniwem ktory jak niektorzy kibice mieli mi czasem za zle ani nie biegal,ani nie walczyl,jedynie dostawial stope pod bramka.

- powstaly plotki iz doplacilem aby odejsc z Wisly....bedac juz na zgrupowaniu reprezentacji w niemczech dzialacze klubu chcieli przyjac oferte levante choc wciaz byla to oferta "na gebe".zadano mi pytanie czy jesli wole odejsc do elche a nie do levante to moge odpuscic na rzecz wisly kwote 50 tys euro(elche zamiast mi zaplacila ja Wisle) na co przystalem bo wydawalo mi sie ze w elche bede mial lepsza druzyne.nie jest wiec prawda iz aby odejsc z wisly zaplacilem druzynie z krakowa te pieniadze.tak jak prawda nie jest ze wlasciciel klubu placil mi dodatkowe pieniadze nie ujete w kontrakcie.podpisujac kontrakt z klubem w 1998 roku byl on tak bezprawnie skonstuowany ze bez klopotu moglbym go zerwac gdybym byl"judaszem".zawdzieczalem jednak temu klubowi ze dal mi szanse gry w polsce i mimo naciskow pewnych menagerow ktorzy proponowali kluby na zachodzie nigdy nie posunalem sie do tego kroku.wlasciciel klubu zaproponaowal mi po raz pierwszy renegocjacje umowy rok pozniej podczas sparingu w grecji z olimpiakosem 0-3.czekalem cierpliwie i wiecie kiedy ja dostalem?w 2004...ale nie to jest istotne.nie prawda jest ze o mojej wyplacie decydowal lepszy kurs waluty.w latach 1998-2004 mialem kontrakt w dolarach a w 2004 zmienilismy go na euro.za zgoda klubu.prawda jest ze mialem dodatkowa premie za strzelone bramki ale jak dobrze pamietam(w miedzyczasie podpisalem umowy z elche,wolverhampton,tenerife i chicago fire i jagiellonia wiec wszystkiego nie pamietam dokladnie) aby je otrzymac musialem w sezonie strzelic 20 goli.co przyznacie nie jest prosta sprawa.

- czy zaluje?powiem tak-jako pilkarz nic nie zyskalem poza tym iz zobaczylem i przekonalem sie na wlasnej skorze jak wyglada liga hiszpanska,doping w anglii czy treningi w ameryce.pod wzgledem turystycznym tez moglbym to wszystko zwiedzic jako turysta po karierze a tak zwiedzilem wczesniej.poznalem ciekawych ludzi wiec na pewno te yjazdy mnie wzbogacily jako czlowieka ale jako pilkarza-niestety nie....tak,ze sportowego punktu widzenia przyznaje powinienem zostac i grac tyle w krakowie az by mi podziekowano.powiem wiecej,gdybym wiedzial iz taka bedzie reakcja kibicow nigdy bym nie poprosil wlasciciela o transfer!!!!

- oferte z Wisly?nie nie sadze zeby to bylo komukolwiek potrzebne.jak dobrze pamietacie bylo cos na rzeczy poltora roku temu.ja jedynie chcialem potrenowac po operacjach by przekonac sie czy jestem jeszcze zdolny do gry na wysokim poziomie.wowczas zaprosil mnie p.Skorza i zaczal namawiac na podpisanie kontraktu bo poszukiwal napastnika.mimo iz nie bylem przekonany co do slusznosci tego kroku(niechec czesci kibicow) to po 10 prosbie aby choc porozmawiac z p.bednarzem poszedlem do niego.dwa razy "pocalowalem klamke" bo byl nieobecny .nastepnie otrzymalem informacje ze otrzymam jakas propozycje.powiem tak,podpisalbym go niezaleznie od zaproponowanej kwoty jesli bym tylko dostal zgode kibicow.jednak na telefon od p.bednarza sie nie doczekalem.wydaje mi sie ze mial inne plany(sciagnal matusiaka) niz trener .

- palikot-sorry stary ale nigdy nikomu autografu nie odmowilem a czasem mozna chyba byc bez humoru i mozna odpowiedziec "tak" lub" nie".widac trafiles na jeden z niewielu takich momentow w moim zyciu .a na mecz wisly to juz przyjsc nie moge?jak bylem na d to powiedzieliscie ze nie chca mnie na lozy dzialacze,jak siadlem na lozy to ze kibice sa anty.byloby ci milo jakby o tobie tysiac razy pisano nieprawde?kazdy jest czlowiekiem,nikt ci nie kaze wchodzic na ten post jesli ci przeszkadza.wszedlem tu raz na iles tam lat,zaraz wyjde- daj spokoj i sie nie stresuj.nie zamierzam nikogo przekonywac tylko cos wyjasnic i tyle.

Całość znajdziecie na forum Wisły. Dla Frankowskiego mamy dobrą informację - historia oceni go sprawiedliwie. Oszołomstwo przeminie.


PS. Stowarzyszenie kibiców Wisły zwołało spotkanie w sprawie "Franka". Napisano: "Spotkanie organizowane jest w celu wyjaśnienia wszelkich spraw związanych z w/w osobą. Zostaną tam przekazane wszystkim przybyłym wszelkie znane nam FAKTY dotyczące tematu Frankowskiego". Hmm, znany fakty? Możemy trochę pomóc. Oto one...

1998/99, 29 meczów, 21 goli, mistrzostwo, król strzelców
1999/00, 26 meczów, 17 goli
2000/01, 28 meczów, 18 goli, mistrzostwo, Puchar Ligi, król strzelców
2001/02, 26 meczów, 9 goli, Puchar Polski
2002/03, 12 meczów, 6 goli, mistrzostwo, Puchar Polski
2003/04, 22 mecze, 15 goli, mistrzostwo
2004/05, 26 meczów, 25 goli, mistrzostwo, król strzelców
2005/06, 4 mecze, 4 gole

W kwestii faktów to by było na tyle.

Do góry
#3009827 - 26/03/2009 23:57 Re: do poczytania [Re: Kura]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
raczej w celach informacyjnych:

W opublikowanym w czwartek oficjalnym oświadczeniu, Europejska Unia Piłkarska (UEFA) stwierdza, że podejrzewa macedoński klub FK Pobeda o ustawienie meczu Ligi Mistrzów z armeńskim zespołem FC Pjunik Erewan, który został rozegrany 13 lipca 2004 roku

W opinii UEFA prezydent klubu i jeden z zawodników są podejrzani o manipulowanie wynikiem meczu w celu uzyskania korzyści majątkowych. Prowadzone przez UEFA śledztwo wykazało, że obaj podejrzani mieli kontakty z firmami bukmacherskimi przyjmującymi zakłady piłkarskie.

Pierwszy mecz został rozegrany w Macedonii i zakończył się niespodziewanym zwycięstwem 3:1 zespołu z Armenii. W rewanżu zanotowano remis 1:1 i do dalszych gier awansował Pjunik.

- Nielegalne zakłady bukmacherskie mogą zabić nasz sport - grzmiał z mównicy. - Jeśli wynik jest ustalony od początku, to futbol nie ma prawa bytu.

UEFA zatrudniła kolejnych dwóch inspektorów do swojego wydziału śledczego. W sprawy zaangażowała także Interpol.

W 2007 r. UEFA sporządziła raport, w którym opisano szczegóły 15 spotkań, które podejrzewa się o bycie ustawionymi. Są wśród nich eliminacyjne mecze Euro 2008, Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA.

Do góry
#3009993 - 27/03/2009 00:41 Re: do poczytania [Re: Baqu]
roman_expert Offline
addict

Meldunek: 23/12/2008
Postów: 630
Te cytaty z Franka to chyba lipa jakaś

Po pierwsze facet nie ma 18 lat po drugie jest zbyt inteligenty by bawić sie w jakieś śmieszne spory na forum

Do góry
#3010153 - 27/03/2009 01:02 Re: do poczytania [Re: roman_expert]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30455
Skąd: Brama
Originally Posted By: roman_expert
Te cytaty z Franka to chyba lipa jakaś

Po pierwsze facet nie ma 18 lat po drugie jest zbyt inteligenty by bawić sie w jakieś śmieszne spory na forum


http://www.wislakrakow.com/forum/showthread.php?t=5563

Do góry
Strona 6 z 23 < 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 22 23 >




Kto jest online
16 zarejestrowanych użytkowników (igea23, VVega, Lukasz111, rymoholik, Górnik_Wałbrzych, Akhu, wHiTe_StAr, Sensei, ANZELMO, burbon, Emilio, akagi, kamil#15, rafal08, buko69, 11kera11), 3562 gości oraz 11 wyszukiwarek jest obecnie online.
Key: Admin, Global Mod, Mod
Statystyki forum
24775 Użytkowników
97 For i subfor
45060 Tematów
5585122 Postów

Najwięcej online: 4506 @ 14/05/2024 20:07