Ostatnio próbowałem czegoś takiego:
Zakładam że lepsza drużyna w konfrontacji ze słabą wygra min. 1 z 3 spotkań między tymi drużynami. Całkiem nieżle się sprawdzało dopóki Tampa nie powiózła 3 razy Philadelphi

(i to na wyjeżdzie)
Bardzo rzadko niżej notowana drużyna potrafi wygrać 3 kolejne starcia. Przeważnie jest 2:1 3:0 albo 1:2. Seattle faktycznie wygrywało wszystko, ale przypuszczam że tak wysoka forma w tej fazie rozgrywek już nie długo "zaprocentuje" serią słabszych występów.
Ostatnio słabsze drużyny (Kansas, Tampa, Pittsburgh, Anahaim) wygrywają kilka meczy pod rząd. Liderzy zwalniają, a o niektórych drużynach nie wiadomo co myśleć. Typowy środek sezonu.