Wesoły ten mecz w Lejonen. Nikt nikogo za rękę nie złapie, ale to ciekawe, że Indianie aż tak pomogli miejscowym. Bezbłędny KiloKarpi oglądał finał z parkingu, w nominowanym pojechał słabiutki od kilku spotkań w Szwecji Sulli wspólnie z sierotą Iversenem. Wcześniej defekt Protasa (kiedy to ostatnio takowy był? Czy nie z Rzeszowem?;-) Lindbaeck jedzie tylko 4 razy, na rzecz zamulonego kompletnie młodego Henki, który rozpoczął mecz od 0,0,0... Sporo tego;)