to co oni piszą jest smutne.
Rozmowa nieco przypomina rozkminy dziadków ziemniaczanych.
Aż się przypominają zamierzchłe czasy grania w liceum po szkole w ziemniakach i klimat tamtejszych rozmów.
Najlepszy był
Iżynier Wątróbka grający u buków przy metrze Stokłosy. Do każdego podbijał i pytał :
"Panie Inżynierze co dziś gramy ?"