#5847442 - 26/04/2013 20:16
Re: Kibole [14]
[Re: simons1986]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 15/03/2005
Postów: 6529
|
|
Do góry
|
|
|
|
#5847474 - 26/04/2013 20:55
Re: Kibole [14]
[Re: akagi]
|
Pooh-Bah
Meldunek: 26/06/2011
Postów: 1708
Skąd: Pyrlandia
|
Zawsze pozostaje Odchudzanie i Masowanie. Napinaj sie napinaj :-D
|
Do góry
|
|
|
|
#5847667 - 27/04/2013 01:14
Re: Kibole [14]
[Re: Platini]
|
Pooh-Bah
Meldunek: 06/10/2006
Postów: 1679
Skąd: Twierdza Wroclaw
|
Apropo biletów i Legii Warszawa. Cytat z weszło: To jest niestety SZCZYT BEZCZELNOŚCI. Szczyt, który nie zostanie szybko przebity. Legia Warszawa zamiast przepraszać, przepraszać i jeszcze raz przepraszać kibiców Górnika Zabrze za to, iż stracili cały dzień na przyjazd na mecz, na który organizator nie był w stanie ich wpuścić - żąda zapłaty!
Cytat ze strony sport.pl: Górnik podkreśla, że zapłaci tylko za wejściówki osób, które weszły na stadion w Warszawie. Z pisma Komisji Ligi Ekstraklasy SA wynika, że było 475 osób z 1340, które chciały zobaczyć spotkanie na obiekcie przy Łazienkowskiej. - Początkowo Legia wystawiła nam fakturę na mniej więcej 50 tysięcy złotych. Oczywiście nie zgodziliśmy się na jej zapłacenie i zaproponowaliśmy kwotę sześciu tysięcy złotych. Początkowo wydawało mi się, że warszawski klub przystał na tę propozycję, ale dostaliśmy nową fakturę - tym razem na 30 tysięcy złotych. Na pewno nie zapłacimy. Za co? - pyta Artur Jankowski, prezes Górnika.
No właśnie - za co? Za tę amatorkę na Legii? Za to, że niby poważny klub nie potrafi wpuścić na trybuny 1500 osób w ciągu regulaminowej godziny? Za to, że ludzi traktuje się jak zwierzęta i każe im tłoczyć jak bydło w zagrodach?
Cała ta sprawa to jedna wielka kpina. Legia zmarnowała jeden dzień życia ponad tysiącu osób. Naraziła te osoby na straty finansowe (przejazd, wyżywienie, dzień wolny). Otrzymała za to od Komisji Ligi karę w wysokości… 10 tysięcy złotych W ZAWIESZENIU na sześć miesięcy (czyli na dziś kara wynosi 0,00 złotych) i jeszcze dodatkowo sama domaga się 30 tysięcy. Wychodzi więc na to, że nabijanie kibiców w butelkę to niezwykle intratne zajęcie.
|
Do góry
|
|
|
|
#5848049 - 27/04/2013 16:17
Re: Kibole [14]
[Re: Platini]
|
Pooh-Bah
Meldunek: 06/10/2006
Postów: 1679
Skąd: Twierdza Wroclaw
|
Poniżej wklejam materiał od tak tak od Romka Z, w którym wyjaśnia podejście swoje i większości osób ze Śląska w sprawie biletów dla Legii... Czyli dlaczego tak a nie inaczej. "Paru takim, co to zaczęli chodzić na mecze kilkanaście miesięcy temu, wydaje się, że przepychanki z Legią o ilość biletów na mecze finałowe o Puchar Polski to rzecz niezbyt zrozumiała. Wydaje im się, że to kwestia ilości krzesełek na sektorach gości. Tymczasem chodzi o coś więcej. O honor i zasady. 1976 Sam kiedyś Legię lubiłem bardzo, choć Wrocław jej nienawidził. No, ale skoro mój pierwszy wyjazd to była Warszawa, mało tego, był to wyjazd, podczas którego Legia zaproponowała kibicom Śląska zgodę… Jako nuworysz, na dodatek bardzo młody, bo zaledwie piętnastoletni patrzyłem na wszystko wyrokiem naiwniaka. 1981 Zgoda trwała pięć lat. W międzyczasie z szeregowego kibica, starsi fani zrobili ze mnie prowadzącego doping. Nadszedł rok 1981 i za sprawą braci „M” zgoda z Legią zaczęła podupadać. Ja już miałem kolegów w Warszawie, a ponieważ w swoim życiu zmian chyba nie lubiłem od dziecka, zatem próbowałem ratować pogarszające się stosunki. Nie udało się. Wygrała inna opcja. Trudno, takie jest życie. Ale wielu z nas warszawskie kontakty pozostały. Mój imiennik, Romek S. był Legią niemal zauroczony. Gdy tylko kibice Legii grali gdzieś w okolicy Dolnego Śląska, zawsze mogli liczyć na jego pomoc. - Kiedyś się na tej Legii przejedziesz – pamiętam te słowa skierowane do RS, choć wyleciało mi z głowy, kto je wypowiedział. No i okazały się prorocze. Wyszedł kiedyś Romek S. na dworzec witać legionistów i dostał tak po pysku, że sińce pod oczami schodziły mu później przez kilka tygodni. Wieczorem, gdy Legia wracała (chyba z Wałbrzycha?) niedawny przyjaciel legionistów latał po dworcu z nożem. Takim z „Piratów z Karaibów”, przynajmniej jeśli chodzi o wymiary. Gdyby nie ojciec Romka S., który zorientował się w sytuacji, to może Wrocław byłby wtedy miejscem rozprucia kilku kibiców Legii. My się trochę z Romka S. podśmiewaliśmy. W sumie dostał łomot od ekipy z którą mamy wojnę. Pretensji do Legii nikt za to nie miał, jedynie nasz Romek stał się obiektem delikatnych kpin. „Legionista”. Później Nawet jakiś szacunek między Wrocławiem a Warszawą się wytworzył. A to Śląsk wpuścił Legią na swoje sektory (2000), to znów wracający z Lubina „Turyści” dostali propozycję bójki w ciemnym parku („z inną ekipą byśmy w takie miejsce nocą nie poszli się bić”). To znów Legia uhonorowała nas darmowym wejściem (2000 – w rewanżu za wpuszczenie po układzie). 2009 Aż nadszedł maj roku 2009. W Warszawie wojna Legia – ITI. Fani z Łazienkowskiej na wyjazdy mogą jechać tylko na bilety zakupione u Waltera. Ale te wejściówki kibiców Legii nie interesują. - Romek, załatwisz coś? – dzwoni „B”. Kilka telefonów, ze dwa czy trzy spotkania w naszym gronie: - Dobra. Wpuszczamy ich. – Ostatecznie kibic kibicowi bliższy niż robiący na złość kibicom warszawski działacz. Ale tu zaczynał się problem. Było wiadomo, że na mecz z Legią będzie chciał przyjść nadkomplet ludzi. - Zrobimy tak. Wpuścimy ich po układzie, ale wejdą na sektor gości. Kilka ustaleń z wrocławskimi działaczami. Wszystko poustalane. Telefon do Warszawy. Teraz z ich strony sprawą zajmuje się „A”: - Dobra. Ale są warunki. - Jakie? - Podstawowy jest taki, że u Waltera nie schodzi ani jeden bilet. - W porządku. - Jesteście w stanie to zapewnić? - Na sto procent. Jak Legia twierdzi, że na sto procent, to na sto. My gramy w otwarte karty. Powiedzieliśmy im, że co prawda będą na układzie, lecz wejdą na sektor gości. Szczegóły techniczne dogrywamy z „E” - 500. I tak kilkadziesiąt więcej, niż mieści sektor. - Dobra, będzie 500. Przychodzi dzień przekazania wejściówek. We Wrocławiu melduje się legionista. Nie „B”, nie „A”, nawet nie „E”. W sumie – co nas to obchodzi. Ale już jest pierwszy zgrzycik: - Słuchaj nie dało się 500, wiesz jak jest, mamy listę na 600. Chwila konsultacji. Dobra, dostaniecie 600. Wówczas nastąpiło coś, co powinno mi zapalić czerwoną żarówkę. Spytałem się, czy przypadkiem nikt nie „dobiera” sobie biletów u Waltera. Chłop zaczął tak kręcić, tak odbijać od tematu… Oj, naiwny ci ja. Wówczas jeszcze sytuacja z Romkiem S. mi się nie przypominała. Oczywiście Legia wzięła 600 wejściówek od nas i wykupiła wszystkie „walterowskie”. - Co wy odwalacie? – rozmowa z koleżką z Warszawy, który „jest w temacie”, lecz nie ma większego wpływu na rzeczywistość. Ale gada z kolesiami, jest na bieżąco. - Po co nas wpuszczaliście do sektora gości? – Wszystko jasne, winny jest Śląsk. Debatujemy z kolesiami. - Co teraz? Dzwoń do Warszawy. - Wyszło nie tak, jak powinno. Ogarniemy temat – zapewnia „E” lub „A”. Moja skleroza, nie pamiętam do kogo wówczas zakręciłem. - Będą mieli ścisk, połowa wejdzie na stadion, ale część spośród tych, którzy wejdą na sektor, nawet nie stanie na trybunie – relacjonowałem kolegom. Jednak czerwone światełko pod kopułką powoli zaczynało mi mrugać. Oprócz nie kupowania „walterowskich” wejściówek uzgadnialiśmy z Legią jeszcze kilka rzeczy. Nie bluzgamy siebie ani zgód i nie prowokujemy, minuta ciszy przed meczem. Generalnie – zero napinki. Minuty ciszy – „nie usłyszeli”. Bluzgi na Wisłę – „to u nich normalne”. Po meczu kilka młodych osób z Wrocławia dostało po japach i potraciło barwy – „wiesz jak jest, za dużo nas było, trudno upilnować”. Normalka. Dowalili z biletami, bo 600 zamiast 500, plus „waltery”, to zrobiło się ich więcej, a jak więcej, to „trudno upilnować” – zatem wina Śląska). „E” doskonale wiedział, że przegięli. Dzwoni późnym wieczorem: - Wszystko w porządku? - Nie, nie w porządku. - Jesteś rozgoryczony, zadzwonię później. Numer mam ten sam do tej pory. „E” słyszałem po raz ostatni w życiu. Wówczas już w głowie szumiało mi to stwierdzenie sprzed lat, skierowane do Romka S.: - Kiedyś się na tej Legii przejedziesz. Mściwy jestem do bólu. I pamiętliwy, zawzięty. Legia zrobiła nas, kibiców Śląska w bardzo nieprzyjemny sposób. - Co robimy z Legią? – Parę osób miało już jakieś plany. Wygrała opcja zakładająca, że najbardziej ich zaboli, gdy zostaną potraktowani jak śmiecie. Sezon się kończy, wojna Legii z ITI się nie kończy. Zaraz będzie następny mecz Śląsk – Legia. Faktycznie, wyrokiem terminarza kolejny występ Legii we Wrocławiu został zaplanowany niespełna trzy miesiące później. W swojej bezczelności legioniści do Wrocławia telefonowali. Ale do mnie już nie. Tymczasem wszyscy kierowali ich do mnie właśnie. Tak trochę po złości. Teraz Jeśli ktoś myśli, że kwestia wpuszczania kibiców Legii na stadion Śląska to kwestia liczby krzesełek na sektorze gości, to niech sobie powyższy tekst przeczyta tyle razy, by zrozumiał, że fani Legii mają się za lepszych. Że plują w twarz wszystkim, którzy chcieli im pomóc. A nam, kibicom Śląska zrobili świństwo szczególne i na dodatek uważają, że sami sobie jesteśmy winni. W tym tekście nie ma o tym, że we własny konflikt z ITI fani Legii wciągnęli pół Polski. A gdy się ponoć z Walterem dogadali, to sprawy kibiców gości na własnym stadionie olali ciepłym moczem. Co zresztą wielu z przyjezdnych odczuło podczas wchodzenia na mecze na Łazienkowskiej."
Pozwolę sobie dodać,że z osób odpowiednich z Legii nikt nie neguje sytuacji opisanych powyżej... To tak w woli wyjaśnienia zanim pojawią się wpisy że bajki itp.
|
Do góry
|
|
|
|
#5848288 - 27/04/2013 18:55
Re: Kibole [14]
[Re: Inzaghi78]
|
Wiara Gwarancja Wygranej
Meldunek: 19/07/2004
Postów: 25975
Skąd: Debica - Bognor Regis
|
W pale się to nawet nie mieści co odwalili Widzewiakom.
|
Do góry
|
|
|
|
#5848312 - 27/04/2013 19:11
Re: Kibole [14]
[Re: rcsade]
|
a.k.a. "Experto" King Of The Hill
Meldunek: 12/08/2002
Postów: 32174
|
Poniżej wklejam materiał od tak tak od Romka Z, w którym wyjaśnia podejście swoje i większości osób ze Śląska w sprawie biletów dla Legii... Czyli dlaczego tak a nie inaczej. "Paru takim, co to zaczęli chodzić na mecze kilkanaście miesięcy temu, wydaje się, że przepychanki z Legią o ilość biletów na mecze finałowe o Puchar Polski to rzecz niezbyt zrozumiała. Wydaje im się, że to kwestia ilości krzesełek na sektorach gości. Tymczasem chodzi o coś więcej. O honor i zasady. 1976 Sam kiedyś Legię lubiłem bardzo, choć Wrocław jej nienawidził. No, ale skoro mój pierwszy wyjazd to była Warszawa, mało tego, był to wyjazd, podczas którego Legia zaproponowała kibicom Śląska zgodę… Jako nuworysz, na dodatek bardzo młody, bo zaledwie piętnastoletni patrzyłem na wszystko wyrokiem naiwniaka. 1981 Zgoda trwała pięć lat. W międzyczasie z szeregowego kibica, starsi fani zrobili ze mnie prowadzącego doping. Nadszedł rok 1981 i za sprawą braci „M” zgoda z Legią zaczęła podupadać. Ja już miałem kolegów w Warszawie, a ponieważ w swoim życiu zmian chyba nie lubiłem od dziecka, zatem próbowałem ratować pogarszające się stosunki. Nie udało się. Wygrała inna opcja. Trudno, takie jest życie. Ale wielu z nas warszawskie kontakty pozostały. Mój imiennik, Romek S. był Legią niemal zauroczony. Gdy tylko kibice Legii grali gdzieś w okolicy Dolnego Śląska, zawsze mogli liczyć na jego pomoc. - Kiedyś się na tej Legii przejedziesz – pamiętam te słowa skierowane do RS, choć wyleciało mi z głowy, kto je wypowiedział. No i okazały się prorocze. Wyszedł kiedyś Romek S. na dworzec witać legionistów i dostał tak po pysku, że sińce pod oczami schodziły mu później przez kilka tygodni. Wieczorem, gdy Legia wracała (chyba z Wałbrzycha?) niedawny przyjaciel legionistów latał po dworcu z nożem. Takim z „Piratów z Karaibów”, przynajmniej jeśli chodzi o wymiary. Gdyby nie ojciec Romka S., który zorientował się w sytuacji, to może Wrocław byłby wtedy miejscem rozprucia kilku kibiców Legii. My się trochę z Romka S. podśmiewaliśmy. W sumie dostał łomot od ekipy z którą mamy wojnę. Pretensji do Legii nikt za to nie miał, jedynie nasz Romek stał się obiektem delikatnych kpin. „Legionista”. Później Nawet jakiś szacunek między Wrocławiem a Warszawą się wytworzył. A to Śląsk wpuścił Legią na swoje sektory (2000), to znów wracający z Lubina „Turyści” dostali propozycję bójki w ciemnym parku („z inną ekipą byśmy w takie miejsce nocą nie poszli się bić”). To znów Legia uhonorowała nas darmowym wejściem (2000 – w rewanżu za wpuszczenie po układzie). 2009 Aż nadszedł maj roku 2009. W Warszawie wojna Legia – ITI. Fani z Łazienkowskiej na wyjazdy mogą jechać tylko na bilety zakupione u Waltera. Ale te wejściówki kibiców Legii nie interesują. - Romek, załatwisz coś? – dzwoni „B”. Kilka telefonów, ze dwa czy trzy spotkania w naszym gronie: - Dobra. Wpuszczamy ich. – Ostatecznie kibic kibicowi bliższy niż robiący na złość kibicom warszawski działacz. Ale tu zaczynał się problem. Było wiadomo, że na mecz z Legią będzie chciał przyjść nadkomplet ludzi. - Zrobimy tak. Wpuścimy ich po układzie, ale wejdą na sektor gości. Kilka ustaleń z wrocławskimi działaczami. Wszystko poustalane. Telefon do Warszawy. Teraz z ich strony sprawą zajmuje się „A”: - Dobra. Ale są warunki. - Jakie? - Podstawowy jest taki, że u Waltera nie schodzi ani jeden bilet. - W porządku. - Jesteście w stanie to zapewnić? - Na sto procent. Jak Legia twierdzi, że na sto procent, to na sto. My gramy w otwarte karty. Powiedzieliśmy im, że co prawda będą na układzie, lecz wejdą na sektor gości. Szczegóły techniczne dogrywamy z „E” - 500. I tak kilkadziesiąt więcej, niż mieści sektor. - Dobra, będzie 500. Przychodzi dzień przekazania wejściówek. We Wrocławiu melduje się legionista. Nie „B”, nie „A”, nawet nie „E”. W sumie – co nas to obchodzi. Ale już jest pierwszy zgrzycik: - Słuchaj nie dało się 500, wiesz jak jest, mamy listę na 600. Chwila konsultacji. Dobra, dostaniecie 600. Wówczas nastąpiło coś, co powinno mi zapalić czerwoną żarówkę. Spytałem się, czy przypadkiem nikt nie „dobiera” sobie biletów u Waltera. Chłop zaczął tak kręcić, tak odbijać od tematu… Oj, naiwny ci ja. Wówczas jeszcze sytuacja z Romkiem S. mi się nie przypominała. Oczywiście Legia wzięła 600 wejściówek od nas i wykupiła wszystkie „walterowskie”. - Co wy odwalacie? – rozmowa z koleżką z Warszawy, który „jest w temacie”, lecz nie ma większego wpływu na rzeczywistość. Ale gada z kolesiami, jest na bieżąco. - Po co nas wpuszczaliście do sektora gości? – Wszystko jasne, winny jest Śląsk. Debatujemy z kolesiami. - Co teraz? Dzwoń do Warszawy. - Wyszło nie tak, jak powinno. Ogarniemy temat – zapewnia „E” lub „A”. Moja skleroza, nie pamiętam do kogo wówczas zakręciłem. - Będą mieli ścisk, połowa wejdzie na stadion, ale część spośród tych, którzy wejdą na sektor, nawet nie stanie na trybunie – relacjonowałem kolegom. Jednak czerwone światełko pod kopułką powoli zaczynało mi mrugać. Oprócz nie kupowania „walterowskich” wejściówek uzgadnialiśmy z Legią jeszcze kilka rzeczy. Nie bluzgamy siebie ani zgód i nie prowokujemy, minuta ciszy przed meczem. Generalnie – zero napinki. Minuty ciszy – „nie usłyszeli”. Bluzgi na Wisłę – „to u nich normalne”. Po meczu kilka młodych osób z Wrocławia dostało po japach i potraciło barwy – „wiesz jak jest, za dużo nas było, trudno upilnować”. Normalka. Dowalili z biletami, bo 600 zamiast 500, plus „waltery”, to zrobiło się ich więcej, a jak więcej, to „trudno upilnować” – zatem wina Śląska). „E” doskonale wiedział, że przegięli. Dzwoni późnym wieczorem: - Wszystko w porządku? - Nie, nie w porządku. - Jesteś rozgoryczony, zadzwonię później. Numer mam ten sam do tej pory. „E” słyszałem po raz ostatni w życiu. Wówczas już w głowie szumiało mi to stwierdzenie sprzed lat, skierowane do Romka S.: - Kiedyś się na tej Legii przejedziesz. Mściwy jestem do bólu. I pamiętliwy, zawzięty. Legia zrobiła nas, kibiców Śląska w bardzo nieprzyjemny sposób. - Co robimy z Legią? – Parę osób miało już jakieś plany. Wygrała opcja zakładająca, że najbardziej ich zaboli, gdy zostaną potraktowani jak śmiecie. Sezon się kończy, wojna Legii z ITI się nie kończy. Zaraz będzie następny mecz Śląsk – Legia. Faktycznie, wyrokiem terminarza kolejny występ Legii we Wrocławiu został zaplanowany niespełna trzy miesiące później. W swojej bezczelności legioniści do Wrocławia telefonowali. Ale do mnie już nie. Tymczasem wszyscy kierowali ich do mnie właśnie. Tak trochę po złości. Teraz Jeśli ktoś myśli, że kwestia wpuszczania kibiców Legii na stadion Śląska to kwestia liczby krzesełek na sektorze gości, to niech sobie powyższy tekst przeczyta tyle razy, by zrozumiał, że fani Legii mają się za lepszych. Że plują w twarz wszystkim, którzy chcieli im pomóc. A nam, kibicom Śląska zrobili świństwo szczególne i na dodatek uważają, że sami sobie jesteśmy winni. W tym tekście nie ma o tym, że we własny konflikt z ITI fani Legii wciągnęli pół Polski. A gdy się ponoć z Walterem dogadali, to sprawy kibiców gości na własnym stadionie olali ciepłym moczem. Co zresztą wielu z przyjezdnych odczuło podczas wchodzenia na mecze na Łazienkowskiej."
Pozwolę sobie dodać,że z osób odpowiednich z Legii nikt nie neguje sytuacji opisanych powyżej... To tak w woli wyjaśnienia zanim pojawią się wpisy że bajki itp. w skrocie o co chodzi?
|
Do góry
|
|
|
|
#5848700 - 28/04/2013 01:57
Re: Kibole [14]
[Re: simons1986]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 17/12/2004
Postów: 6382
|
nudny jesteś i w dodatku tępy Rozumiem ze pijesz do sytuacji z 1993 roku, kiedy Lechowi przyznana tytuł mistrzowski ? Po pierwsze kibice Lecha nie uznają tytułu z roku 1993. Po drugie z tego co pamietam, Legii odebrana mistrzostwo gdyż w ostanim meczu w jej drużynie wystąpił zawodnik który stosował doping, tak wiec nie wiem w czym problem ? przecież to normalne że jak zawodnik druzyny która prowadzi w lidze, stosuje doping to zabiera sie również punkty druzynie wicelidera pomijam fakt ze cały tamten sezon to farsa
|
Do góry
|
|
|
|
#5848712 - 28/04/2013 02:12
Re: Kibole [14]
[Re: simons1986]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 15/03/2005
Postów: 6529
|
Ojej Legła 0-0, wygląda na to że włodarze z stolicy nie dogadali się z sędziami, żadnego karnego z kapelusza pod koniec meczu czy też bramki za linii bramkowej  Smród z majtów warszawskich napinaczy czuć aż w Poznaniu  i po tym widać że żaden z Ciebie "kibol", bardziej napinacz internetowy jak już ktoś wcześniej pisał - tylko wstyd Lechitom przynosisz 
|
Do góry
|
|
|
|
#5848727 - 28/04/2013 02:26
Re: Kibole [14]
[Re: xqwzts]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 21/11/2007
Postów: 9438
Skąd: (L)
|
Ojej Legła 0-0, wygląda na to że włodarze z stolicy nie dogadali się z sędziami, żadnego karnego z kapelusza pod koniec meczu czy też bramki za linii bramkowej  Smród z majtów warszawskich napinaczy czuć aż w Poznaniu  i po tym widać że żaden z Ciebie "kibol", bardziej napinacz internetowy jak już ktoś wcześniej pisał - tylko wstyd Lechitom przynosisz dokładnie nie ma co prowadzić dyskusji z tym napinaczem internetowym 
|
Do góry
|
|
|
|
#5848733 - 28/04/2013 02:32
Re: Kibole [14]
[Re: xqwzts]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 17/12/2004
Postów: 6382
|
Ojej Legła 0-0, wygląda na to że włodarze z stolicy nie dogadali się z sędziami, żadnego karnego z kapelusza pod koniec meczu czy też bramki za linii bramkowej  Smród z majtów warszawskich napinaczy czuć aż w Poznaniu  i po tym widać że żaden z Ciebie "kibol", bardziej napinacz internetowy jak już ktoś wcześniej pisał - tylko wstyd Lechitom przynosisz remis 6213-6213 
|
Do góry
|
|
|
|
|
|