Nie kupiłem, przygarnąłem.

burbon raz kurę przygarnął..., nie będę pisał co się dalej działo
Tak było..przyszła sobie na podwórko i została..
miała całą działkę do dyspozycji, po jakimś czasie, łaziła za mną jak pies, nigdy żadnego jajka nie zniosła..była dobre 6 miesięcy i otrzymała status dożywotniego grzebania rapciami w grządkach ogrodowych.
Zaczęła jej jednak doskwierać kurza samotność, więc oddałem ją sąsiadowi, kur hodowcy..