Trochę właśnie zakręcony jestem. Z ciekawości wygooglowałem kiedy zmiana czasu i patrzę, że w najbliższą noc i już kombinuję o której się położyć żeby rytmu nie zaburzyć a tu przypadkiem się okazało, że to już za nami. A dziwiłem się po niby 6h snu, że jacyś rześcy jesteśmy od rana. No nic, zwaliłem to na emocje związane z walką z psem. A tu się okazuje, że spaliśmy 7h.
Ciekawa historyjka.