Przykry dla mnie obrazek z tym Szabanowem i Badią.
Ukrainiec zawalił dwie bramki wczoraj, to fakt, ale ta scenka wyraziście pokazała, że nie mamy drużyny.
Facet leży długi czas spocony na murawie, zapewne przeżywając swoją grę w kontekście finalnego wyniku, a tu pomaga mu wstać przeciwnik, którego pewnie wczoraj widział pierwszy raz w życiu, bo nie ma nikogo z kolegów, żeby to zrobić.
Pieprzeni wyrobnicy.