Baczyński chyba mianem "mitu" określa kondycję ludzkiej cywilizacji.
Pierwsza część wiersza to wizja apokaliptycznej przyszłości. Mrocznej, posępnej, smutnej. Cywilizacji, w której panuje śmierć
(
drzew upiory wydarte ziemi - drżą), ciemność (
noce schodzą do dnia, dni do nocy odchodzą, a czas ulega zagładzie ([/i]odchodzi czas we snach[/i]).
Podmiotem lirycznym w wierszu jest człowiek.
I autor opisuje upadek upadek ludzkości, na co
wskazywać może fragment:
A serca - tak ich mało, a usta - tyle ich.
My sami - tacy mali, krok jeszcze - przejdziem w mitBaczyński zwraca w nim uwagę na brak serc - co można rozumieć jako brak ludzi uczciwych, charakternych, mądrych - za to pełno ust. Czyli takich, którzy tylko gadać potrafią.
My sami - tacy mali - to bym rozumiał jako stwierdzenie, że człowiek jest już "malutki", niewiele znaczy.
krok jeszcze - przejdziem w mit - niewiele zaś brakuje by po jego osiągnięciach, wielkości pozostało tylko wspomnienie, mit.
Człowiek dlatego chyli się ku upadkowi, ponieważ wyrzekł się swej historii (tradycji itp.) oraz Boga, co możemy odczytać z fragmentu:
My sami - takie chmurki u skrzyżowania dróg,
gdzie armaty stuleci i krzyż, a na nim Bóg.Człowiek jest już zbyt słaby by nawrócić się na dobrą drogę i z powrotem powrócić do tych wartości. Nie ma sił by uderzyć w dzwon.
Te sznury, czy z szubienic? długie, na końcu dzwon -
to chyba dzwon przestrzeni. I taka słabość rąk.A skoro człowiek nie ma już sił na powrót do dobra, czeka go śmierć i zniszczenie. Co też następuje w następnych akapitach:
I ulatuje - słyszę - ta moc jak piasek w szkle
zegarów starodawnych. Budzimy się we śnie
bez głosu i bez mocy i słychać, dudni sznur
okutych maszyn burzy. Niebo krwawe, do róży
podobne - leży na nas jak pokolenia gór.Ulatująca moc można interpretować jako ostatnie opuszczające nas siły. Budzimy się we śnie (w piekle?) bez głosu i bez mocy, czyli słabi.
Niebo krwawe leży na nas jak pokolenie gór - czyli obraz upadającego na nas nieba, straszliwego ciężaru, spod którego nie będziemy w stanie się wygrzebać. A więc symbolizuje niemożność jakiegokolwiek działania - zmiany stanu rzeczy.
Ostatnie 3 wersy to już wizja apokalipsy świata, w którym nie ma już człowieka.
* * * * *
Jeśli chodzi o interpretację wiersza pod kątem czasów, w których żył autor, to
--> TUTAJ <--- jest to nawet nieźle opisane.
Ja te rzeczy przerabiałem dobrych kilka lat temu i nie chce mi się znów przypominać wszystkiego (żeby jakiejś gafy nie palnąć).
Tam też opisana budowa wiersza i tego typu gramatyczne pierdoły, których nigdy nie rozróżniałem za dobrze
