Valladolid - BilbaoStara prawda piłkarska mówi ze zwykle dla beniaminka drugi sezon jest najcięższy. I takie mogą być dla Valladolid obecne rozgrywki. Zespół wprawdzie nie powinien mieć problemów z utrzymaniem ale na pewno czeka ich ciężka walka o to gdyż liczba zespołów, które się mocno osłabiły i widmo relegacji będzie zaglądało im w oczy jest całkiem spora. Poza tym Valladolid mimo stabilności w składzie gra bardzo nierównomiernie i powiedzmy, ze nie wszystkim piłkarzom jednakowo i w jednakowym czasie po prostu się chce. W poprzednim sezonie gdy wszyscy wykazywali chęci do gry, Pucellanos byli wysoko w tabeli a gdy spoczęli na laurach to zaczęli pikować ostro w dół drżąc przez pewien czas o swoje utrzymanie. To ma zmienić przede wszystkim nowy trener. Drużyna nie osłabiła się tracąc z ważnych piłkarzy tylko Mikela Balenziage, szybko jednak nadrabiając stratę sprowadzeniem Zakaryi Bergdicha oraz dodatków wzmacniając prawa stronę Alcatrazem tak ze Rukavina w końcu będzie mieć zmiennika. Poza tym zespół ma spory potencjał. Solidnie wygląda obrona z Rueda i Valiente na środku oraz Rukavina na prawej stronie. Dobrze prezentuje się również środek pomocy z Victorem Perezem i Rubio Problem pojawia się w ataku gdzie jest Ebert i długo długo nic. Javi Guerra to jednak nie zawodnik na Primera Division. Manucho zresztą tak samo. Ściągnięto wiec Humberto Osorio z Club Atletico San Martin ale i to na razie nie wydaje się jakimś spektakularnym rozwiązaniem. Pozostałe transfery do ataku również niewiele wnoszą. Dodatkowo Valladolid może doznać osłabienia w postaci odejścia Eberta, na którego zakusy robi Atletico Madryt jak tez kilka innych zespołów, a bez niego a właściwie jego goli i asyst siła ofensywna Puceli nie istnieje. No ale może nowy trener to jakoś poukłada, bardziej równomiernie rozłoży ciężar gry i nowi zawodnicy sprawdza się na tyle żeby Valladolid nie musiało do ostatniej kolejki drżeć o swój ligowy byt, a być może wypala jakąś niespotykana forma będąc największym objawieniem sezonu, bo w sumie stać ich na to patrząc na potencjał kadrowy i szkoleniowca jaki ich prowadzi.
Przed meczem z Athletic trener Juan Ignacio Martinez nie mógł narzekać na brak pracy i komfort przygotowań. W pewnym momencie nie był pewny występu aż 7 zawodników pierwszej drużyny. Trojka Rukavina, Rama i Heinz występowała w reprezentacjach swoich krajów (Serbia, Albania i Dominikana) i do dyspozycji trenera mogli być dopiero od piątku o ile nie odnieśliby kontuzji. A wiadomo jak działa virus FIFA. Kolejna dwójka to Victor Perez i Larsson, którzy maja kontuzje i dopiero pod koniec tygodnia wrócili do zajęć. Na końcu tej listy znaleźli się Humberto Osorio i Alcatraz, którzy mieli problemy z dokumentami i rejestracja w LFP gdyż były jakieś tam przeszkody proceduralne. Ostatecznie z całej siódemki nie zagrają tylko dwaj piłkarze, który cierpieli na urazy ale tylko dlatego ze wrócili za późno do normalnych treningów i szkoleniowiec nie chciał narażać ich na odnowienie się kontuzji. Tak wiec w składzie Pucellanos będzie kilka niewiadomych w tym meczu. Pierwsza dotyczy obsady bramki bo tutaj trener wystawiał raz Jaime Jimeneza a raz nowy nabytek Diego Merino. Wydaje się jednak ze bliżej pierwszej jedenastki jest pozyskany z Villarreal Diego Merino. Obrona raczej bez rewelacji i stworzą ja Rueda z Valiente na środku oraz Rukavina i Bergdich na bokach. Kolejny znak zapytania mamy na pozycji jednego z dwójki pivotow gdyż Juan Ignacio Martinez musi znaleźć partnera dla Alvaro Rubio. Kandyduje dwóch zawodników a wiec Lluis Sastre oraz wracający z wypożyczenia Carlos Lazaro. Były szkoleniowiec Levante postawi raczej na sprawdzonego już Sastre. Kolejny problem pojawia się w ataku. Na pewno zagra tak Ebert na prawym skrzydle. Na środku ofensywy sezon zacznie raczej Javi Guerra. Pozostałe dwie pozycje a wiec ofensywny pomocnik oraz lewoskrzydłowy to wielki znak zapytania. Najbliżej pierwszej jedenastki są Oscar Gonzalez jako rozgrywający oraz Omar na lewym skrzydle.
Z wielka nadzieja piłkarze i fani Athletic przystępują do rozgrywek nowego sezonu. Wszyscy wiele obiecują sobie po nowych transferach oraz trenerze Ernesto Valverde, który już za poprzedniej kadencji zdobył serca fanów i piłkarzy Athletic mimo żadnego wtedy doświadczenia w Primera Division. Tym razem Txingurri wraca do Bilbao nie tylko w bogatsza kartoteka trenerska ale przede wszystkim z o wiele większymi umiejętnościami które maja zaprowadzić Basków do czołówki zespołów Primera Division. Trzeba przyznać ze szanse na to są spore bo o ile klub stracił Llorente i Amorebiete to również poważnie się wzmocnił wykupując wszystkich liczących się piłkarzy z Kraju Basków grających w Primera poza Realem Sociedad, nie wydając przy tym fortuny. Trzeba przyznać ze transfery są naprawdę dobre bo przede wszystkim udało się wzmocnić obronę (Balenziaga, Etxeita), znacznie zwiększono sile drugiej linii sprowadzając Benata oraz w końcu znaleziono piłkarza, który nie będzie stroił fochów tylko zmusi Aduriza do bardziej wytężonej pracy w ataku czyli Kike Sole. A to nie koniec bo na dniach do zespołu ma dołączyć ostatni z celów transferowych obecnej pretemporady a wiec Mikel Rico czyniąc plany wzmocnień zrealizowane w 100 procentach. Transfer ten uczyni z linii pomocy Athletic chyba najsilniejsza druga linie w całej lidze zaraz po Barcelonie i Realu Madryt. Tak wiec na papierze skład jest bardzo mocny i co najważniejsze jest w nim zdrowa rywalizacja i świetna atmosfera co na każdym kroku we wszystkich wywiadach podkreślają nasi piłkarze. Valverde ujął ich przede wszystkim podejściem do treningów, bezpośredniością i takim ojcowskim stosunkiem do wszystkich, co było niespotykane za kadencji trenera Marcelo Bielsy czy tez Joaquina Caparrosa. Patrząc na postawę poszczególnych piłkarzy w sparingach można powiedzieć ze odżyli i ponownie cieszą się gra jak dwa lata temu gdy przebojem szli w Lidze Europy. Czy to poprowadzi Basków do sukcesu w obecnym sezonie??? Niewiadomo ale na pewno pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Obecny tydzień pod względem treningów przebiegał bardzo spokojnie choć nie obyło się bez kłopotów. Przede wszystkim plany pokrzyżowała kontuzja Mikela San Jose, który był szykowany do podstawowej jedenastki obok Carlosa Gurpegiego na środku obrony. Jego miejsce zajmie najprawdopodobniej Borja Ekiza gdyż Valverde nie chce na razie wystawiać Laporte przez 90 minut gdyż nie jest on gotowy do gry w 100 procentach ponieważ większość presezonu spędził na zgrupowaniach młodzieżowej reprezentacji Francji. Jednakże z obozu Los Leones doszły tez dobre wieści bo w końcu po półtorej tygodnia do gry gotowy jest Mikel Balenziaga do niedawna jeszcze zawodnik Valladolid, który cierpiał z powodu bólu w kolanie. Po licznych zabiegach fizjoterapii i osobnych treningach w końcu przezwyciężono uraz i piłkarz pojechał wraz z cala drużyną do Valladolid. Valverde zabrał ze sobą na inauguracje sezonu następującą osiemnastkę:
Bramkarza: Iraizoz, Herrerin
Obrońcy: Laporte, Iraola, Saborit, Ekiza, Balenziaga
Pomocnicy: Erik Moran, Benat, Iturraspe, De Marcos, Susaeta, Gurpegi, Herrera
Napastnicy: Toquero, Kike Sola, Ibai, Muniain
W drużynie brak jest tylko San Jose z powodów zdrowotnych, Etxeity z przyczyn technicznych oraz Aduriza w powodów dyscyplinarnych. Oczywiście z zespołem nie pojechała trojka piłkarzy, którzy maja w najbliższych dniach udać się na wypożyczenie a wiec Aurtenetxe, Inigo Perez oraz nawet niezgłoszony do rozgrywek Unai Albizua.
Znaczące zmiany kadrowe pociągnęły za sobą również spore zmiany w taktyce. Valverde wprowadził nowe ustawienie 4-2-3-1, dotychczas dość obce Athletic ale nasi piłkarze dość szybko łapią o co chodzi trenerowi. Najważniejszą innowacja Txingurri jest jednak to, ze do Iturraspe dołączył drugiego zawodnika, w tym przypadku Benata, aby wspomagał go w zadaniach defensywnych. Ander nie jest wybitnym zawodnikiem defensywnym i grając samotnie na pozycji defensywnego pomocnika za czasów Bielsy dość często sobie nie radził, będąc osamotnionym w tyłach przez co obrona miała więcej pracy i często zdarzały się jej błędy. Tym razem jest inaczej i od razu widać to po sparingach gdzie zespół, poza meczem z Saragossa zagrał naprawdę bardzo dobrze w tyłach a Iturraspe wyraźnie odżył zarówno w grze obronne jak i w ataku należąc do najlepszych zawodników w pretemporadzie. Gra na dwóch pivotow spowodowała również, ze obaj boczni obrońcy maja większą swobodę jeśli chodzi o grę ofensywna, co najlepiej wykorzystał Saborit wysyłając na wypożyczenie Jona Aurtenetxe i przebojem wdzierając się do pierwszego zespołu a kto wie może nawet do pierwszej jedenastki. O ile w defensywie jest nieźle to już trochę gorzej w ataku choć i tutaj widać pewne postępy. Przede wszystkim zespół ma łatwość w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich i przedostawania się w pole karne rywala. O wiele gorzej jest jednak później czy to z ostatnim podaniem czy tez z wykończeniem akcji gdyż odzywają się stare grzechy Los Leones a wiec porażająca wręcz nieskuteczność czego najlepszym przykładem jest przegrany mecz z Cardiff City, który już w pierwszej połowie mógł się zakończyć spokojnym 2 3 bramkowym prowadzeniem naszych pupili. I tutaj jest spore wyzwanie Valverde a wiec poprawa skuteczności. Może pomoże w tym transfer Kike Soli bo to, ze potrafi On strzelać pokazał w Osasunie i być może jeśli nie uda się Adurizowi trafić to zrobi to właśnie były napastnik ekipy z Pampeluny. W poprzednim sezonie niestety nie było tak różowo pod tym względem bo Aritz niby miał zmiennika w postaci Llorente, tyle ze Fernando stroił fochy a i skutecznością nie grzeszył marnując okazje na potęgę (słynne już 9 dogodnych okazji w jednej połowie z Osasuna na San Mames). A i teraz Llorente ma kłopoty w Juve bo Conte ma wiele uwag do gry Baska i jego zachowania pod bramka gdzie również marnuje sporo dogodnych okazji do zdobycia bramki. Tym razem jednak nasi piłkarze powinni mieć o wiele więcej okazji do zdobycia bramki i miejmy nadzieje ze częściej będą je wykorzystywać. Pomoc ma przede wszystkim niezwykle kreatywna druga linia z Benatem i Herrera (później być może jeszcze z Mikelem Rico), którzy powinni jeszcze lepiej dogrywać piłki partnerom jak również sami uderzać z dystansu. Renesans formy powinien przeżywać również Iker Muniain, który przez cala pretemporade pokazywał znacząco zwyżkę formy i o wiele większą chęć do gry niż w minionym sezonie.
Kolejnym novum w porównaniu do poprzedniego sezonu jest nie podawanie składu przez trenera dzień wcześniej jak to było za czasów trenera Bielsy. Z jednej strony było to dobre posuniecie po zawodnicy mogli psychicznie się przygotować do gry a z drugiej strony ułatwiało przeciwnikowi przygotowanie się do meczu. Txingurri zapewne również ma w głowie skład ale to zawodnicy dowiedzą się najpierw o nim a dziennikarze i rywale dopiero na kilka godzin przed meczem. Ale patrząc na mecze przedsezonowe wątpliwości co do obsady pozycji mogą dotyczyć 2 3 piłkarzy. Raczej na pewno nie będzie to obsada bramki gdzie na dzień dzisiejszy wydaje się pewniakiem Iago Herrerin, który świetnie prezentował się w meczach przedsezonowych pokazując ze wypożyczenie do Numancii było strzałem w 10. Szybki, zdecydowany, dobrze grający na przedpolu i pewny w interwencjach, powinien dzisiaj wyjść w podstawowym skaldzie. Czteroosobowy blok obronny to Iraola z prawej, Gurpegi na środku z Ekiza w zastępstwie San Jose oraz... I właśnie tutaj mamy pierwsza niewiadoma w postaci lewego obrońcy. Gdyby w dalszym ciągu uraz odczuwał Balenziaga to w zasadzie pewniakiem byłby Saborit, tym bardziej ze miał udana pretemporade. Z drugie jednak strony Balenziaga wyzdrowiał, zna zespół Valladolidu i grającego po jego stronie obrony najlepszego zawodnika rywali a wiec Eberta. Poza tym jest trochę lepszy w obronie od Enrica. Za Saboritem przemawia przede wszystkim świetna gra w ofensywie. Tyle ze jeśli na murawę wejdzie Muniain na lewym skrzydle to może to być jednak zbyt ofensywne ustawienie i lepiej by zagrał Balenziaga. Zostawiamy wiec obronę i przechodzimy do drugiej linii gdzie zagra dwójka pivotow w osobach Benata i Iturraspe. Przed nimi troje zawodników wybitnie ofensywnych a wiec na prawej Susaeta, na środku Herrera i z lewej najprawdopodobniej Muniain. Być może Ikera zastąpi Ibai albo nawet Gaizka Toquero jeśli nie znajdzie się na szpicy zamiast Kike Soli. I to jest właśnie ta trzecia niewiadoma a wiec to kto zagra na szpicy. Jeszcze niedawno pewniakiem wydawał się Kike Sola (Aduriz nie może zagrać z powodu czerwonej kartki z Rayo w poprzednim sezonie) ale Valverde próbował tam w ostatnim meczu Gaizke Toquero. Skutek był niezły bo nasz łysawy napastnik miał sporo dobrych okazji do zdobycia bramki ale partolił jedna po drugiej. Kike Sola wydaje się bardziej skuteczny pod bramka rywali tylko ma problemy ze zgraniem się z partnerami. Ale jeśli dostanie dobre podanie to powinien bez problemów poradzić sobie z bramkarzem, czego niestety nie można powiedzieć o Toquero. Tak wiec na szpicy możemy jak na razie w tym meczu postawić wielki znak zapytania.
Mecz nie ma zdecydowanego faworyta. Z jednej strony Valladolid będzie grał u siebie, gdzie zawsze jest bardzo groźną drużyną, ma stabilny skład, niemal niezmieniony w stosunku do ubiegłego sezonu ale również niezbyt wzmocniony. Sporym atutem będzie tez ograny już w La Liga trener Ignacio Martinez, który wie jak z grupy graczy średnich zrobić zespół zdolny do sprawienia trudności i wygrania z niemal każdą drużyną w Primera. Tak wiec na pewno Baskom będzie niezwykle ciężko o punkty. Z drugiej jednak strony Los Leones nie przegrali żadnej z dwóch ostatnich wyjazdowych inauguracji sezonu. Ostatni raz Los Leones przegrali otwierający mecz sezonu na wyjeździe w rozgrywkach 2002/2003 z Realem Sociedad 4-2 kiedy to na bramki Nihata (2), Karpina, Kovacevica Baskowie odpowiedzieli dwoma trafieniami Carlos Gurpegiego. Dwa sezony później Los Leones rozpoczynali rozgrywki na wtedy jeszcze El Sadar w Pampelunie gdzie drużyna Ernesto Valverde zremisowała z Osasuna po bramkach Etxeberrii i Milosevica dla gospodarzy. Ostatni raz kiedy nasz zespół grał inauguracje na wyjeździe, miał miejsce w sezonie 2010 2011 w Alicante i tym razem mecz zakończył się zwycięstwem 1-0 po bramce Fernando Llorente. Pozostałe osiem sezonów, w ostatnich 11 latach, Athletic rozpoczynał na San Mames notując 2 wygrane (2005/2006, 2009/2010), 3 remisy (2006/2007, 2007/2008, 2011/2012) i 3 porażki (2003/2004, 2008/2009, 2012/2013). Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów można się mniej martwic o obronę, która wydaje się być o wiele mocniejsza niż w poprzednim sezonie a bardziej o atak. Jeśli nasi piłkarze będą skuteczni po bramka rywali to jest spora szansa na zwycięstwo. Brak skuteczności może spowodować ze Valladolid wyjdzie jakaś akcja ofensywna i powrót z Kastylii i Leonu będzie na tarczy. W każdym razie na pewno czeka nas ciekawy mecz bo obie drużyny powinny zaprezentować ofensywny futbol.
Mecz ten jest szczególny dla kilku piłkarzy Los Leones. Po pierwsze na pewno dla Mikela Balenziagi, który spędził w Valladolid dwa ostatnie sezony. Tak samo jak swego czasu Aritz Aduriz, tyle ze naszego snajpera nie będzie na tym meczu z powodu czerwonej kartki z Rayo. Z kolei dla Carlosa Gurpegiego będzie to 300 spotkanie w karierze w czerwonobiałej pasiastej koszulce Athletic w którym to zespole dotychczas strzelił 18 bramek. Zapewne z ciekawością spotkanie to będzie oglądał również Inigo Perez, oczywiście z perspektywy telewizora gdyż nie został powołany na ten mecz, gdyż być może trafi właśnie na Estadio Jose Zorilla na wypożyczenie.
Gospodarze nie potrafią grać przeciwko Baskom.
Bilbao+0.5Valencia - MalagaPo niespełna trzymiesięcznej przerwie na boiska wracają piłkarze Primera División! Spragnieni dobrej piłki kibice z niecierpliwością czekają na pierwszy mecz Blanquinegros o punkty, a ten zapowiada się naprawdę ciekawie rywalem będzie ćwierćfinalista zeszłorocznej Ligi Mistrzów, Málaga CF.
Niemal jak zwykle, początek ligowego sezonu zbiega się z końcówką transferowego okienka. Te nie rozpieszcza kibiców Málagi, a wręcz przeciwnie. Zespół z Andaluzji zmienił się diametralnie, pozbywając się z konieczności kluczowych piłkarzy. Największą stratą jest Isco, de facto wychowanek Valencii. Malaga pozyskała Alarcóna za 6 milionów, a kilka tygodni temu zarobiła na jego transferze do madryckiego Realu pięć razy więcej.
Obok piłkarzy, Andaluzyjczycy stracili również trenera Maneuala Pellegriniego. Świetnie znający się na swoim fachu Chilijczyk odszedł do Manchestru City, a na La Rosaleda zastąpić ma go Bernd Schuster. Niemiecki szkoleniowiec ma nie lada zadanie. Ułożenie puzzli, które ostatnio rozpadły się z hukiem łatwe nie będzie, a przecież Malaga rozpocząć ma nową erę i zbudować zespół, który mimo ubytków może walczyć o wysokie cele.
Klubowi z pewnością nie pomógł fakt, iż nie będzie mógł wystąpić w tym roku na europejskich salonach, poprzez co do klubowej kasy mógłby wpłynąć nieco finansowych środków. Dziury kadrowe zarząd Málagi próbuje jednak szybko łatać, kontraktując piłkarzy głównie bez pracodawcy, lub za jak najniższą cenę. Póki co zespół zasilili: Roberto Chen, Marcos Angeleri, Bartłomiej Pawłowski, Bobley Anderson, Flávio Ferreira, Vitorino Antunes oraz Fernando Tissone.
Na etapie budowania drużyny jest również Valencia, jednakże ta nie popełniła aż tak gwałtownych ruchów na rynku transferowym. Wprawdzie swego rodzaju hitem było sprzedanie Roberto Soldado aż za 30 milionów euro, a z kolei 7 milionów klub opuścił Tino Costa, jednakże pozostali kluczowi gracze nie odeszli z zespołu. Na kolana nie powalają zakupy walenckiego klubu, których również jest mniej w porównaniu do Malagi. Nieustanie mówi się, iż ekipę zasilić może jeszcze jeden snajper, ale sympatycy VCF wciąż nie mogą doczekać się owego wzmocnienia.
Obecnie wydaje się, że w życiowej formie jest Ever Banega. Argentyńczyk na tę chwilę powinien mieć niepodważalne miejsce w składzie i jak do tej pory wydaje być się kreowany na lidera walenckiej ekipy w nadchodzącym sezonie. Bardzo dobry okres przygotowawczy zaliczyli również Jonathan Viera oraz młodziutki Fede Cartabia. Niewykluczone jednak, ze Đukić ostatecznie jednego z nich pozostawi na ławce, z czego skorzystałby Feghouli.
W linii obronnej powinniśmy ujrzeć Joao Pereirę, Adila Ramiego oraz Ricardo Costę. Największa zagadką wydaje się być obsada lewej strony. Walenckie media przekonują jednak bardziej do tego, jakoby tam wystąpić miał Juan Bernat.
Przedmeczowe statystki zdecydowanie stoją po stronie Nietoperzy. Od 2000 roku Los Boquerones ani razu nie triumfowali na Mestalla, a we wszystkich dwunastu meczach tylko trzykrotnie zdołałali nie przegrać. Ostatni, kwietniowy pojedynek zakończył się strzelecka kanonadą, Valencia wygrała wówczas 5:1.
Historia przemawia za gospodarzami.
Valencia Pozdrawiam