Zastanawia mnie postawa osiedlowych hools, albo jak oni tam na siebie mówią. Przykład - trójka gamoni (średnia wieku ok. 20-22 lata) pije piwo pod sklepem i zaczepia kogo się da. Nie reaguję, póki mało co nie obrywa moja córka. Pierwszy z brzegu dostaje kopa, drugi w mordę, po czym wszyscy trzej spierdalają na odległość 20m i krzyczą "....(tu nazwa klubu) cię zajebie!!!"
Podchodzę do nich bliżej z pytaniem dlaczego oni tego nie zrobią, ale już tego nie słyszą, bo zdążyli spierdolić.
Przepraszam za wulgaryzmy, alem nie zdzierżył i mnie poniosło.
Brawo Jinx
Jak to mawiał kiedyś znany, były już, przywódca bojówki klubu, któremu kibicuje (nie mylic mnie z bojówkarzem czasem
) : "wchodzimy na pełnej k..." . Nie od dziś wiadomo, że w 90% przypadków liczy się pierwsze p..... i raczej to wystarcza, aby pogonic szmunadaków. Z drugiej strony podjałeś pewne ryzyko bo prawdziwy chuligan podejmie walkę. Nie mówię tu o szczylach tylko chłopakach z "zasadami".
Co do meritum. Dla mnie chuligani mogą spokojnie walczyc ze sobą jak ich to kręci, ale POZA stadionem. Lasy, łąki czy inne zakamraki ok, nie widzę problemu. Swoją drogą nie widzę w tym nic zdrożnego, żeby chłopaki sparowali w ustronnym miejscu. Jednych kręci siedzenie przed kompem, innych dupeczki i clubbing, a jeszcze innych filatelistyka
"Extreme hobby" jak na fladze Lecha też ma swoich fanatyków. Tylko zaznaczam w odpowiednim miejscu i czasie, tak żeby nikt postronny nie ucierpiał.
I na koniec gratis dla tych co nie widzieli, a zaraz spocą się przed kompem:
http://pl.youtube.com/watch?v=uaxhc_RLmOU&feature=related10 minut rozrywki z pseudofanami z Płocka. Niestety koledzy Dimesa jak zwykle zagubieni i strasznie spóźnieni