Wczoraj kumpel opowiadał mi dobry kawał, postaram się to jakoś tu opowiedzieć
Gość (powiedzmy Franek)wraca z imprezy, do domu daleko, busa nie ma.. Podchodzi do taksówkarza i pyta się za ile do centrum.. Kierowca odpowiada, że za 25zł pojedzie.. Klient na to, że ma tylko 10 zł, a to przecież 2km jest.. Taksówkarz twardo, że nie ma szans..
Klient zdenerwowany, idzie na piechotę i obiecuje sobie, że jakoś się zrewanżuje..
Mija kilka dni, Franek przypadkiem znów przechodzi obok postoju taxi i widzi, że na końcu kolejki kierowca, który go nie chciał za 10 zł podwieźć. No to Franek podchodzi do pierwszej taksówki i pyta.. Za ile na Starówkę? Za 20 zł - odpowiada taksówkarz.. Franek mówi, dam Ci 50 zł, jak po drodze zrobisz mi loda. Taksówkarz wkurzony, zaczął się drzeć i przegonił Franka.
Franek o to samo pytał wszystkich taksówkarzy, aż wreszcie dochodzi do tego ostatniego, by wyrównać rachunki.
Mówi Mu tak.. Za ile pojedziemy na Starówkę? Za 20 zł słyszy.. A Franek na to, dam Panu 50zł, jak pojedziemy przejeżdżając wolno obok Pana kolegów, a Pan będzie im machał ręką przez szybę.. Zgoda? Zgoda.