Dzis jestem na posylwestrowej bani, stad ten watek.

Wiadomo, ze jedna z bazowych zasad gracza powinno byc niestawianie na bani (alkohol, narkotyki). No ale wiadomo, czlowiek święty nie jest i zdarza mu się przygrzmocic "pół lytra ze śwagrem" lub "kylka pyw" na imprezie. I wtedy hamulce puszczaja i gramy jakies badziewie.

Zdarza Wam sie wygrywac na bani? Macie dodatni/plusowy yield grajac na bani?

U wielu graczy jest np. nieświadomy opór przed graniem kursów powyżej np. 2.5 (gdzieś w sieci z rok temu był swietny artykuł na ten temat), tak jakby oddsmakerzy byli bogami i podświadomie zaniżamy w umyśle szanse wejścia meczu o kursie np. 3.0 i zawyżamy szanse wejścia meczu o kursie np. 1.5.

Może trawa lub piwo odpuszczają nam te blokady?

Za rzadko grzmocę browary, żeby coś sensownego na ten temat powiedzieć, ale może macie jakieś doświadczenia/przemyślenia albo znacie graczy, którzy grzmoca i masę wygrywają lub sromotnie moczą?

Ja znam takiego bohatera. Fantastycznie typował. Uwielbiał nurkować i pił wodę ze swojego akwarium.

To jest złota zasada wchodząca pod dyscyplinę obstawiania, podobnie jak nie grania jakichś nagłych betów tylko po to by się odegrać (tzw. "chasing losses" czy "loss chasing"): jeśli byś czegoś normalnie nie grał to nie wchodź raptem w to tylko dlatego, że przed chwilą przegrałeś inny zakład.

Przyznam, że zdarzyło mi się nieraz zagrać grubo na bani, ale na szczęście bezboleśnie z tego wyszedłem.

Inna sprawa to grać bardzo grubo... i wtedy sporo wypić. To się bardzo często zdarzało.

Mnie się zdarza często,ale najczęsciej to alkohol wpływał po prostu na stawkę która po bani oczywiście przekracza wszelkie granice,ale typ już był wcześniej przemyślany i pewnie i tak zostałby zagrany.Takie u mnie największe wygrane tego typu przykłady to Lech z Feyenoordem 2 lata temu gdzie jak po pijaku zobaczyłem małą zmiane kursu to czym prędzej przywaliłem grubo bojąc sie dalszych spadków co sie okazało prawdą.Ale i tak następnego dnia kac moralny był i nerwowe oczekiwanie dnia meczu.
Drugi taki przykład to Roddick z Djokoviciem w AO bodajże 2 lata temu(krecz Novaka),ale to akurat był kompletnie nieprzemyślany zagrany ze zwykłej sympatii do jednego i antypatii do drugiego.Na szczęscie skończyło sie dobrze.
Przegrane takich typów tez oczywiście sie zdarzały i pewnie gdybym miał sięgać do historii to yield pewnie minusowy ale akurat teraz do głowy nic mi nie przychodzi