A co z tymi transferami? Na przykład Michała Pazdana.
O Jezu... Chyba nigdy tyle nie wypiłem.
Wiadomo, że społeczeństwo w Białymstoku ofiarne.
Czarek Kulesza otwierał hotel, zorganizował większą imprezę, tam rozmawialiśmy o transferze Pazdana. W Jagiellonii jest wielu współwłaścicieli, wszyscy musieli się zgodzić. Swoją drogą świetni goście. No, ale zdrowotnie byłem wykończony negocjacjami. Wytrzeźwiałem trzy dni później. Podobne rozmowy toczyliśmy przy transferze Dudy na Słowacji. Na czczo walnęliśmy z prezesem butelkę koniaku, dużą, 3/4 litra. Jako aperitif. Później dali jedzenie, drugą na stół. Brr... Nie piję koniaku od tamtej pory. A myślicie, że z Osuchem było prosto, kiedy negocjowaliśmy przyjścia Lewczuka czy Masłowskiego?