ale zjebany dzien
wczoraj 23 brygadzista dzwoni, ze musze byc dzisiaj, szybko sie zwinalem, w kimano i dzisiaj o 4:55 juz pobudka
przychodze do roboty, okazuje sie, ze koles z ktorym mialem robic nie przyszedl, samemu oszlifowac 80 ramek? niemozliwe, no ale ambitnie sie wzialem za to
godzina 8, przychodzi ten typ, najebany w trzy dupy..., odeslalismy go z powrotem do domu
przewod rozjebalem, 2 metry poszlo sie jebac, nie moglem znalezc zaciskow, brygadzista ojebal
godzina 13, zrobilem gdzies okolo 70, przychodzi kontrola, okazuje sie ze jeden spaw trzeba bylo na rowno szlifowac, o ja pier..., poszedlem na fajke, juz nie wrocilem
wychodze z roboty, dzwoni ojciec, ze wegiel przyjechal i trzeba ponosic do piwnicy, noz qrwa, 2 etat??
no trudno, 1,5 godzinki i sprawa zalatwiona
w robocie szklaneczka winiaka, 1 browar, przy weglu 2 browarki, kupilem na mecz 3, juz 2 ojebalem, trzeba zaraz do e=sklepu ruszac
i wez tu badz spokojny