jesli chodzi o mnie to kolejno wyglądało to mniej więcej tak:
1. zatrzymanie jakoś w kwietniu 2010 (całą sytuacja opisana wcześniej)
2. wezwanie w maju na policję w celu złożenia wyjaśnień w tej sprawie (podejrzany po popełnienie wykroczenia)

3. w sierpniu pocztą dostałem wyrok sądu (sprawa odbyła się bez mojej osoby),miałem tydzień na odwołanie
4. po odwołaniu, jakoś w październiku dostałem powiadomienie o rozprawie
5. pierwsza sprawa jakoś była w listopadzie, moja obecność obowiązkowa. Składanie wyjaśnień itp (pokazałęm wykaz swoich rozmów z danego dnia - tylko wychodzące), jeden policjant przyszedł i powiedział że nic nie pamięta

. No to sprawa odroczona (czy jakos tak) na poczatek stycznia w celu wezwania drugiego policjanta.
6. druga sprawa początek stycznia, policjant nie przyszedl wiec dalej odroczona na luty żeby ponownie wezwać drugiego pieska
7. 3 sprawa w marcu, policjant znowu nie przyszedl, wiec znowu 5 minut i odsunięte w czasie żeby ten mogl ruszyc swoje dupsko i przyjsc na sprawe (caly czas jego obecnosc byla obowiazkowa mimo to nie przychodzil sobie), sędzia powiedzial ze zwrócą się do operatora o szczegółowy wykaz rozmów z tego dnia
8. 4 sprawa (ostatnia) w kwietniu, policjant przyszedl powiedzial ze nic nie pamieta :), sąd nie otrzymał wykazu rozmów od operatora, gdyż jest ochrona danych osobowych i w przypadku spraw o popełnienie wykroczenia ten nie musi udostepniac takich danych. a, no i na koniec orzeczenie sadu - niewinny

malo dowodow i takie tam.
moja obecnosc byla obowiazkowa tylko na pierwszej sprawie, no ale z ciekawosci chodzilem sobie na wszystkie,strasznie wkurwialo jak sprawa trwala 5 minut bo policjant nie przychodzil. i tak to wyglądało w skrócie
