Powiem szczerze, bo temat traktuję bardzo poważnie:
Zastosowałem prymitywną dietę z jakiegoś szmatławca, nazywała się "owsiana", a jej podstawą było śniadanie z ćwiartki szklanki płatków owsianych i takiej samej ilości otrębów owsianych zalanych wrzącą wodą (niedużo) i mlekiem (z czasem wyeliminowałem mleko) z dodatkiem rodzynków. Nie jest to supersmaczne ale można się przyzwyczaić a co najważniejsze skutecznie rozpycha żołądek (wiadomo jak to z płatkami). W międzyczasie w ciągu dnia owoce a na obiad gotowane udko z kurczaka plus jakieś surówki. Nie byłem głodny!!!
Dieta nazywała się czterodniowa ale stosuję ją nadal mimo tego że z diety pozostało właściwie śniadanie

no i konsekwencja (niekoniecznie konsekwentna) w przyrządzaniu obiadów. Przede wszystkim gotujmy!
Nie da się ukryć, ze każda dieta niesie spustoszenia psychiczne: mniej więcej po 3 tygodniach przyszedł kryzys, którego przez kilkanaście dni nie mogłem zwalczyć ale chyba się udało dlatego ważne by się nie poddać, że zrozumiałych względów efektu jo-jo

No i Panowie i Panie coś czego nasza psychika na samą myśl nienawidzi: ruch - wszelki wysiłek, jakikolwiek: pompki, praca fizyczna, bieganie, skakanka, hantle, brzuszki JEST NIEZBĘDNE. Wszelkie środki farmakologiczne typu osławiona Meridia są skuteczne niemniej nie w takim stopniu w jakim to byśmy widzieli, służą pomocą ale nie wyręczają.
Polecam więc:
Śniadanie: ćwiartka płatków owsianych + ćwiartka otrębów owsianych (pszenne są niedobre i nie rozklejają się).
Obiad: najlepiej gotowane udko i surówki (nawet zwykły pomidor, ogórek itp), warto różne potrawy posypać płatkami owsianymi (mi smakują, lepsze niż sezamy i inne tego typu).
Kolacja: trudny temat - najlepiej zrezygnować, 17 godzina jest ostateczną porą (w początkowej fazie nawet 15 była dla mnie porą ostateczną ale nie przesadzajmy) . Przekąski typu jabłka, banany, jakieś wędlinki, jogurt naturalny (!) albo kefir wzbogacony rozpychaczem bandziocha (płatki

) między daniami głównymi czyli śniadaniem i obiadem mają zaspokajać głód psychiczny BO TAK NAPRAWDĘ NIE JESTEŚMY GŁODNI - GŁODNA JEST PSYCHIKA! Zresztą bez kolacji śpi się lepiej, a rankiem brzuszek taki bardziej jędrny...

Na koniec dodam to czego mówić w sumie nie trzeba: alkohol, cukier i jego pochodne - ile się da ograniczyć (pijam raz w tygodniu w ilościach rozsądnych), ziemniaczki i chlebek - w miarę możliwości ograniczać.
Powodzenia, długa droga przed nami - zazdroszczę tym co nie muszą
