#292240 - 11/02/2005 06:33
Afera w Niemczech(sprzedane mecze) - w Toku
|
veteran
Meldunek: 09/11/2001
Postów: 1540
Skąd: Manchester city
|
Yo
Z onet:
Faul!!!
Afera wokół sędziego Roberta Hoyzera wtrąciła niemiecką piłkę nożną w największy po wojnie kryzys wiarygodności. Okazało się, że ustawianiem meczów zajęli się wspólnie sędziowie, piłkarze i chorwaccy gangsterzy.
DETLEF HACKE, SVEN ROEBEL, JENS TODT, MICHAEL WULZINGER Der Spiegel, distr. by NYT Synd., 31.01.2005
Mężczyzna o zażelowanych do tyłu włosach, który 23 sierpnia 2004 r. wychodził z agencji bukmacherskiej przy Hermannstarasse w Berlinie, bardzo się spieszył. Chciał jak najszybciej dotrzeć do swojego samochodu. Dzielnica Neukölln w Berlinie nie należy wszak do najbezpieczniejszych. Obiema rękami przyciskał do ciała karton, w którym pedantycznie zapakowane leżało 80 tys. euro. Ubrany w czarny skórzany płaszcz, gracz miał widocznie znowu dobrego nosa. Zaledwie trzy dni wcześniej ten wychowany w Niemczech Chorwat zainwestował siedem tysięcy euro w kasie podrzędnej agencji bukmacherskiej. Wypełniając siedem kuponów, obstawił wyniki, jakie padną w kilku różnych meczach piłkarskich.
W pierwszej rundzie rozgrywek o puchar niemieckiej ekstraklasy nasz bohater przewidywał zwycięstwo drużyny FC Paderborn z ligi regionalnej nad pierwszoligowym Hamburger SV. Kombinacja ta pojawiła się na wszystkich kuponach. Kurs, na jaki agencja przyjmowała zakłady w tej raczej mało prawdopodobnej kombinacji, był wysoki – za każde postawione euro można otrzymać 6,50 euro. Gracz dokupił jednocześnie kupony na zakłady z gatunku „bankowo” pewnych, to znaczy takich meczów, w których występuje jednoznaczny faworyt.
Poziom republiki bananowej
Kiedy Hamburger SV zdobyła prowadzenie, sędzia Robert Hoyzer nagle przyznał gospodarzom, czyli słabej drużynie FC Paderborn, dwa rzuty karne. Na dodatek ukarał napastnika drużyny hamburskiej Emila Mpenzę czerwoną kartką za rzekome obrażanie sędziego.
Porażka drużyny HSV z Hamburga na prowincjonalnym stadionie w Westfalii uchodzi za największy skandal w historii niemieckiej piłki nożnej. Pierwszoligowy sędzia Robert Hoyzer przyznał się do postawionych mu zarzutów, którym wcześniej stanowczo zaprzeczał. Zaczął manipulować wynikami meczów po tym, jak zadał się z przestępczą szajką z Berlina. Zainwestowała ona w obstawianie spotkań prowadzonych przez Hoyzera sumy idące w setki tysięcy euro. Po meczach kasowano wygrane idące w miliony.
W kraju, w którym kanclerze ukrywają darowizny wpłacane na konta swoich partii, zarządy banków robią przewały, sportowcy stosują w najlepsze doping, arbitrzy piłkarscy uchodzili za ostatni bastion drobnomieszczańskiej przyzwoitości. Doniesienia o skorumpowanych sędziach w Czechach, Chinach czy Ameryce Południowej przyjmowano jako oczywisty przejaw tamtejszego folkloru. Czy takie rzeczy zdarzają się w Niemczech? Nie, to doprawdy nie do pomyślenia! Jednak od chwili przyznania się do winy przez Roberta Hoyzera w dziedzinie sztuki sędziowania Niemcy stoczyły się do poziomu republiki bananowej. Trudno wyobrazić sobie większą katastrofę dla wizerunku futbolu w kraju, który zerkał już w stronę mistrzostw świata roku 2006.
Café Przekręt
Scenerię skandalu z zakładami bukmacherskimi stanowi Café King, lokal w berlińskiej dzielnicy Charlottenburg gromadzący specyficzną klientelę: zawodowi piłkarze siedzą tu obok świecących opalenizną nowobogackich typów i znanych obstawiaczy piłkarskich zakładów.
Stałym bywalcem tej „środowiskowej” knajpki był także bardzo towarzyski sędzia Robert Hoyzer oraz brat jej właściciela, Chorwat Ante S. Ten ostatni należy do grona high rollers, czyli osób, które zarobiły duże pieniądze na zakładach wysokiego ryzyka. Ante pierwsze zakłady obstawiał już jako szesnastolatek, a prawdziwe kokosy zarobił w półświatku berlińskich agencji. Władze obliczają, że w tym mieście działa co najmniej 70 nielegalnych agencji przyjmujących zakłady. Nie powinno zatem dziwić, że liczba przestępstw stale rośnie.
Ante S. i Robert Hoyzer od czasu do czasu spotykali się w swym ulubionym lokalu. Na początku Hoyzer zadowalał się drobnymi prezentami. Dopiero potem zaczął pobierać od swoich partnerów 10 proc. od wypłacanej wygranej.
Ledwo zdążył złożyć podpis pod swoimi zeznaniami, w których przyznał się do „ustawiania” meczów, władze przystąpiły do rewizji. Jeszcze tego samego dnia policja podjechała pod Café King. Czterech ludzi od razu aresztowano, jednym z nich był sędzia ligi regionalnej. Podejrzanych wyprowadzono ze skutymi z tyłu rękami, a następnie odwieziono na przesłuchanie. W akcie oskarżenia można przeczytać o „zorganizowanym oszustwie o szczególnie dotkliwym charakterze”. W ludzkim języku oznacza to, że Chorwaci do spółki z Hoyzerem zmanipulowali wyniki siedmiu meczy. Z akt śledztwa wynika, że Ante S. obstawiał ogromne sumy na mecze, w których sędziował Hoyzer. Na początku czerwca zeszłego roku zainwestował 20 tys. euro w mecze regionalnej ligi północnoniemieckiej. We wszystkich zakładach powtarza się kombinacja drużyn, w której Eintracht z Brunszwiku na własnym boisku wygrywa z FC St. Pauli.
Wygrana Ante S. pod okiem każdego innego sędziego z pewnością nie byłaby możliwa. Choćby dlatego, że po 90 minutach meczu drużyna z Hamburga prowadziła z Eintrachtem z Brunszwiku 4:3. Sędzia Hoyzer postanowił nie bawić się w drobiazgi i na oczach oniemiałych gości po prostu anulował dwie bramki. W ten sposób uzyskał odpowiedni wynik, tj. 3:2 dla Brunszwiku.
Milionowe wygrane
Ante S. inkasował ogromne kwoty z wygranych zakładów bukmacherskich; było to nieraz grubo ponad 200 tys. euro. – Musieliśmy wtedy nieźle beknąć – mówi pracownik agencji bukmacherskiej. Od tej pory sprawdzanie na stronie internetowej obsady sędziowskiej należało do rutyny przy ustalaniu poziomu kursów w zakładach piłkarskich. W spotkaniach, w których arbitrem był Hoyzer, z reguły szły one w dół. Pod koniec lata także Ante S. dostał się pod lupę zespołu prowadzącego dochodzenie.
Policja wszczęła dochodzenie na podstawie podejrzenia o pranie brudnych pieniędzy. I rzeczywiście na jednym z kont bankowych odkryto 50 tys. euro, których pochodzenie Ante S. wyjaśniał wypłatą wygranej w zakładach. Na koncie Ante S., już jako osoby podejrzanej o współudział w przestępstwie, prokuratora wykryła ponad dwa miliony euro. Wkrótce potem w światku graczy obserwowano dziwne zachowania i dość wysokie wypłaty w zakładach, w których obstawiano zwycięstwa drużyn drugiego i trzeciego garnituru. Pewien znany w środowisku gracz zawierający zakłady przy Büllowstrasse zwrócił na siebie uwagę, kiedy udało mu się ugrać ponad 60 tys. euro przy inwestycji dwóch tysięcy. Czujni właściciele agencji zakazali mu wstępu.
Jak dziwne były sposoby osiągania pożądanych wyników, widać najlepiej na przykładzie meczu między drużyną z Berlina i jedenastką z Brunszwiku. Decydującego gola na 3:2 dla Brunszwiku strzelił w 80 minucie gry gracz z Berlina. Obrońca Madlung wszedł na boisko ledwie cztery minuty wcześniej i wbił główką piłkę do bramki własnej drużyny, czym wprawił w osłupienie swojego bramkarza. Po złamaniu monopolu państwowych loterii doszło do masowej ekspansji prywatnych agencji bukmacherskich, co przyciągnęło do Niemiec całą masę typów spod ciemnej gwiazdy. Łączne obroty prywatnych zakładów bukmacherskich sięgnęły w zeszłym roku kwoty 1,2 miliarda euro.
Azjatyckie oszustwa
W Tajlandii możliwe są zakłady bez żadnych ograniczeń kwotowych, także na mecze na zabitej dechami niemieckiej prowincji. W Azji obowiązują także mniej surowe reguły nadzoru. Np. w przypadku niedokończenia spotkania za ważny uznaje się wynik z chwili, w której przerwano mecz. Pod warunkiem jednak, że rozpoczęto już drugą połowę spotkania. Jakież było zdziwienie, kiedy w angielskiej ekstraklasie w sezonie 1997/1998 kilka razy gasło światło i to zwykle dopiero w drugiej połowie. W końcu od dawna uparcie krąży pogłoska o tym, że azjatycka mafia loteryjna skutecznie zmanipulowała wynik jednego z drugoligowych meczów ligi niemieckiej. Dlatego wiele można wyczytać z wahań kursów w zakładach piłkarskich. Po meczach, w których dziwnym zrządzeniem losu faworyci przegrali, strzelając sobie samobójcze bramki, kursy idą w dół.
Zresztą duże firmy bukmacherskie, takie jak Intertops, potrafią wywęszyć oszukańcze zamiary graczy. Zdarzyło się nawet, że w biurze jej szefa Detlefa Traina, na krótko przed mistrzostwami świata, pojawili się przedstawiciele pewnego malezyjskiego syndykatu. Poszukiwali europejskiego partnera, który przy nieograniczonej puli wygranych postawiłby milion dolarów na konkretne spotkanie. Train odrzucił ich ofertę.
Podobna historia zdarzyła w berlińskim biurze Interwetten przy Hermannstrasse. W kilka dni po tym jak ważny klient chorwacki wyniósł z agencji niebagatelną sumkę 80 tys. euro, ten sam gracz znowu stanął w drzwiach. Chciał jeszcze raz obstawić zakłady mieszane. Tym razem chodziło o drużynę z Essen, występującą przeciwko zespołowi z Erfurtu. Pracownicy agencji na wszelki wypadek rzucili okiem na listę arbitrów zaangażowanych do tych spotkań. Po chwili stanowczym gestem wskazali drzwi intruzowi: Te przekręty z Hoyzerem możesz sobie robić gdzie indziej.
pozdro
|
Do góry
|
|
|
|
#292241 - 11/02/2005 20:45
Re: Afera w Niemczech(sprzedane mecze) - w Toku
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 24/06/2001
Postów: 3546
Skąd: S.O.S.nówka
|
Hsv zajebsicie na tym skorzystal: http://sport.onet.pl/1052606,wiadomosci.html
|
Do góry
|
|
|
|
#292243 - 18/02/2005 19:23
Re: Afera w Niemczech(sprzedane mecze) - w Toku
|
newbie
Meldunek: 29/01/2005
Postów: 34
|
A Wy jakbyscie mieli swoje kluby i wasza sytuacja bylaby tak ze np. jestescie w srodku tabeli i nie macie szans na awans ani nie spadniecie z ligi. A przychodzi prezes druzyny, ktorej zalezy na tym zeby z tego meczu miec 3 punkty, bo dzieki temu awansuja do wyzszej ligi. Oferuje wam niezla sumke., Zgodzilibyscie sie czy nie???
|
Do góry
|
|
|
|
#292244 - 18/02/2005 19:56
Re: Afera w Niemczech(sprzedane mecze) - w Toku
|
enthusiast
Meldunek: 14/02/2005
Postów: 204
|
Dziś w RMFie cytowano prokuratora który prowadzi śledztwo w sprawie Polaru Wrocław. Stwierdził że w polskiej piłce mamy do czynienia z jak to okreslił "ośmiornicą". W sprawe sprzedawania/kupowania meczy ma być zamieszana praktycznie cała druga liga i pól ekstraklasy :|
|
Do góry
|
|
|
|
#292245 - 18/02/2005 21:43
Re: Afera w Niemczech(sprzedane mecze) - w Toku
|
Pooh-Bah
Meldunek: 12/09/2003
Postów: 1990
|
Quote:
A Wy jakbyscie mieli swoje kluby i wasza sytuacja bylaby tak ze np. jestescie w srodku tabeli i nie macie szans na awans ani nie spadniecie z ligi. A przychodzi prezes druzyny, ktorej zalezy na tym zeby z tego meczu miec 3 punkty, bo dzieki temu awansuja do wyzszej ligi. Oferuje wam niezla sumke., Zgodzilibyscie sie czy nie???
A zgodzilbys sie jakby ktos zaproponowal ci jakis rabunek? To jest to samo! To jest okradanie tysiecy ludzi, ktorzy obstwiaja dane spotkanie.
Takich ustawkowiczow do pierdla na 25 lat - to moze by to odstraszylo od takich praktyk - a dla tego, ktory jak Michnik nagra ukryta kamera cala transakcje - 100 000 nagrody.
To wtedy moze by nauczylo tych zlodziei szacunku do innych ludzi.
|
Do góry
|
|
|
|
#292246 - 18/02/2005 22:22
Re: Afera w Niemczech(sprzedane mecze) - w Toku
|
old hand
Meldunek: 09/05/2004
Postów: 863
Skąd: Browary Warka
|
Quote:
Dziś w RMFie cytowano prokuratora który prowadzi śledztwo w sprawie Polaru Wrocław. Stwierdził że w polskiej piłce mamy do czynienia z jak to okreslił "ośmiornicą". W sprawe sprzedawania/kupowania meczy ma być zamieszana praktycznie cała druga liga i pól ekstraklasy :|
K.u.r.w.a już przecież Zaorski bodajże , nakrecił pod koniec lat 80-tych , Film " Piłkarski Poker ", pamietam że w Piłce Noznej ..( dla młodszego pokolenia wyjasnienienie : wtedy był to jeszcze Tygodnik, w którym nie tylko Plakaty były ale i jeszcze artykuły na poziomie ) ...Hurkowski napisał że na jego pytanie czy ciężko było napisać Scenariusz do tego filmu , Zaorski odpowiedział że ..nie , Scenariusz miałem juz gotowy ... Prezesi posili mnie tylko o zmiane Nazwy Drużyn , zeby głupich skojarzeń nie było . I nawet zmienił Legię na Powiśle , dla nie zorientowanch , gdzie jest w Warszawie ---> stacja PKP Powiśle 
pozdrawiam nazir
|
Do góry
|
|
|
|
|
|