Facet dostał na urodziny papugę. 
Szybko zorientował się, ze ma ona okropny nawyk przeklinania i rzuca 
mimochodem co drugie słowo. Cóż miał jednak zrobić - wyrzucić? Żal, zawsze 
to jakiś towarzysz, zresztą prezent. Wiele dni starał się walczyć ze 
słownictwem papugi. Mówił do niej miłe słowa, puszczał łagodną, klasyczna 
muzykę, robił wszystko, żeby dać papudze dobry przykład. Słowem - pełna 
poświecenia terapia I wszystko na nic. 
Pewnego dnia, kiedy papuga wstała lewą nogą i była wyjątkowo wredna, facet 
nie wytrzymał. Zaczął krzyczeć, ale papuga darła się głośniej. Potrząsnął 
nią. Wtedy nie dość, ze go zbluzgała, to jeszcze dostał parę razy dziobem. 
Zdesperowany wrzucił ptaszysko do zamrażarki, zatrzasnął drzwi, oparł się 
o nie i zsunął w dół. Papuga rzuciła się kilka razy o ściany zamrażarki, coś 
zabełkotała i nagle wszystko ucichło. Facet ochłonął trochę, zaczął mieć 
wyrzuty sumienia. Otworzył szybko drzwi zamrażarki. Papuga milcząc weszła 
na jego wyciągnięte ramię i powiedziała: 
- Najmocniej przepraszam, ze uraziłam pana moim słownictwem i zachowaniem. 
Proszę o przebaczenie, dołożę wszelkich starań, aby się poprawić i nie 
dopuścić do podobnych scen w przyszłości. 
Facet był w szoku, już otwierał usta, żeby zapytać, co spowodowało tak 
radykalna zmianę, kiedy odezwała się papuga: 
- Czy mogę pana uprzejmie zapytać: co przeskrobał kurczak?   
