W ostatnich 6 meczach Wiślacy stracili tylko 3 gole, a APOEL w Krakowie nic ciekawego w ofensywie nie pokazał.
Pokazał, że potrafi ładnie rozgrywać piłkę. Piłkarze są lepiej technicznie wyszkoleni od Wisły, nie była problemem dla nich wymiana kilkunastu podań na połowie rywala. Gołym okiem widać było, że jest to drużyna, która w ataku pozycyjnym radzi sobie dużo lepiej od Wisły - a do takiego ataku dzisiaj APOEL będzie zmuszony.
Wisła w Krakowie nadrabiała tą różnicę walecznością i bieganiem.
W Nikozji będzie ten problem, że jak zaczną tak samo biegać (a będą musieli sporo ganiać za piłką) to w końcu padną. Pogoda ich wykończy, zabraknie sił, plany taktyczne się rypną bo pozostanie tylko desperacka obrona.
Lekarstwem na to jest... samemu utrzymywać się długo przy piłce, grać podaniami - niech rywale biegają za nami. Tylko czy Wisłę stać na taką grę na gorącym wyjazdowym terenie?
Nawet jeśli Maaskant coś takiego założy i będzie realizował to obawiam się, że psychika weźmie nad tym górę i wiślacy sami będą cofać się do zmasowanej defensywy.
Oczywiście, ja również chcę by Wisła awansowała, ale jakoś od 2 dni "chodzi" za mną wynik tego meczu.
3-0 dla APOELu, czyli "jak zwykle".
Oby się nie sprawdziło.