nie bylo wcale tak ciasno, duza czesc biegu byla po szerokich jezdniach wiec nie bylo wiekszych problemow.
kawalek w parku byl po nieco nierownej kostce i mial dosc stromy ok. 1km podbieg - podejrzewam, ze narzekali ci ktorzy nie biegali w zimie ani nie robili krosow. dla mnie duzo gorszy byl powrot bodajze pulawska do centrum - silny wiatr prosto w twarz i to na tych najtrudniejszych kilometrach - masakra.
Pani Ania z linku Vendetty osiagnela swietny wynik, ale tak naprawde biegla na 3:45 a skonczyla na 3:58 czyli krotko mowiac zaliczyla ewidentna sciane tak jak i ja (ok 15 minut w plecy w stosunku do zalozonego celu co podobno kazdy debiutant powinien sobie dodac do docelowego czasu) a artykul okresla to lekko jako 'kryzys', chyba po to zeby ludzi nie zrazic

co do ustawiania sie ludzi na starcie to w maratonie wygladalo to o wiele lepiej niz w polowkach czy dyszkach, chyba ludzie maja wiecej respektu i staja raczej dalej niz blizej. Z drugiej strony widzialem w tabeli wynikow kilka pozycji wyzej ode mnie delikwentow ktorych czas netto od brutto roznil sie o kilkanascie sekund, podczas gdy moj o 7:20min

poniedzialek nie byl taki zly, ale lydki bola mnie jeszcze dzis, zwlaszcza jak posiedze dluzej niz godzine czy dwie. to chyba efekt tego, ze nie rozbiegalem sie po fakcie, ale zywcem nie mialem kiedy tego zrobic do tej pory.
