Ciekawy jest przekrój budynku, 100 ton samolotu w tym 30000 litrów paliwa- a tu
monitor nieuszkodzony na najwyższym piętrze, stołek z książką na drugim piętrze
za to brak śladu po samolocie.
Gdzie jest jakikolwiek kawałek samolotu? Inne przedmioty zachowały się całkiem, całkiem ...
Cały czas podkreślam, że nie zabieram głosu na temat WTC, ale "Pentagon" to jedno wielkie, oficjalne kłamstwo! Po co? Wy wiecie lepiej
Drogi kolego kurson

Popieram Twoje wątpliwości, ale...
W jaki sposób nieosmalona książka i stołek mają dowodzić, że to nie Boeing 757 uderzył w Pentagon? Gdyby uderzył Boeing i powstał pożar to książka powinna się spalić, ale jeżeli uderzyło cokolwiek innego i powstał pożar to już nie?

Szczątki ewidentnie są i przy odrobinie dobrej woli i uważnym spojrzeniu każdy je zauważy:
http://www.rense.com/general32/phot.htmhttp://debris.0catch.com/Można się spierać czy są to resztki Boeinga czy innego blaszaka ale coś tam niewątpliwie walnęło (sam jestem bliżej stwierdzenia, że to nie są szczątki Boeinga). Mocno tutaj naciągają autorzy filmu "911 in plane site", "no tail, no wings, no nothing".
O wiele bardziej zastanawiają mnie 2 inne rzeczy: jakim cudem samolot pasażerski, z istoty rzeczy przypominający latający autobus a nie czołg, stworzony żeby był sztywny i lekki a nie do taranowania budynków, zdołał przebić się przez trzy wykonane ze zbrojonego betonu pierścienie Pentagonu, w tym kilkanaście ścian nośnych, działowych i filarów i żeby było trudniej - pod kątem 45 stopni. A przecież Pentagon to nie jest typowy biurowiec, ma między innymi system śluz, podobny jak na łodzi podwodnej, który w razie zagrożenia odcina poszczególne części budynku (moża stąd ta książka i monitor są nieruszone?).
Oraz w jaki sposób terrorysta-amator, który prawdopodbnie pierwszy raz siedział za sterami olbrzymiego odrzutowca, poprowadził go pół metra-metr nad ziemią (!), nie muskając nawet trawnika, a wcześniej przewracając pięć metalowych latarni (!). Japońscy piloci-kamikadze mogliby pomarzyć o takiej precyzji.
Myślę, że gdyby rząd miał ochotę udowodnić bez cienia wątpliowści, że w Pentagon uderzył ten Boeing, zrobiliby to bez problemu (taśmy video z pobliskiej stacji benzynowej, hotelu Sheraton, kamer nad autostradą, a z pewnością jest ich więcej). Jeżeli tego nie robi, to albo ma coś do ukrycia, albo... pozostawia pole do działania wszelkiej maści spiskowcom, którzy koncentrując się na tym "oszustwie" i tracąc czas i energię na wyszukiwanie kolejnych "dowodów", siłą rzeczy nie zwracają uwagi na takie działania USA jak atak na Irak pod pretekstem szukania broni masowego rażenia, używanie broni fosforowej zakazanej przez konwencję genewską, przekręty przy przetargach na odbudowę Iraku, niekontrolowane wydobycie ropy itd.
Sam mam sporo wątpliwości co do oficjalnego przebiegu wydarzeń, ale daleki jestem od głoszenia "prawdy" jedynie na podstawie filmu "in plane site". A co rzeczywiście uderzyło w Pentagon tego na dzień dzisiejszy nie wiem i na podstawie dostępnych informacji nie jestem w stanie stwierdzić

Pozdrawiam.