Hello
Miałem taakiego długiego posta, że wcisnąłem za szybko backspace i szlag go trafił. Dlatego najważniejsze fakty:
Miami - NJ
Miałem okazję oglądać dwa ostatnie spotkania i powiem:
* że Miami zaczyna grać na miarę oczekiwań - spokojnie poukładane przez Wade długie akcje konczące się podaniem do Walkera na obwód, Haslema na półdystans, zagraniem do Szaka
albo sam Wade wykańcza akcję celnym rzutem. To co Flash robi z obrońcami to poprostu ( to zamrażanie obrony wielokrotnie analizowane przez realizatorów normalnie miód)
nagrywać i puszczać do upadłego młodym adeptom basketu.
Ten gość orócz swojego powera, jumpa zaczął myśleć na parkiecie. Przyznam, że czasami ponosi go jeszcze fantazja i praktykuje wjazdy pod kosz, ale takie jego prawo w końcu jest number one w Miami. Jeśli Walker będzie trafiał swoje na obwodzie, UH utzymał niezłą skuteczność z półdystansu plus Szak pod koszem to czarno widzę dzisiaj Nets.
* Nets bez Cliffa nie dadzą rady. To wykluczenie z gry ograniczyło poczynania w obronie. Mimo iż Collins zawodnik zadaniowy potrafi grać przecwiko Szakowi (Szak co większość zauważyła schudł lekko pona 10 kg., a co najważniejsze nie stracił na mocy, a wręcz ją zyskał), bo przecież ścierał się z nim za czasów jego gry w LAL, to sił na całe spotkanie mu nie starcza, a Nenad mimo swoich umiejętności nie może skupić się w pełni na Grubym, bo sam jest ważną opcją w ataku Nets. Kidd gra swoje, napędza drużynę
ale nie ma zmiennika na "jedynke", bo JV to jeszcze może za nim buciki nosić, VC gra na miarę oczekiwań, zawodzi RJ,który łapie jakieś głupie off albo po prostu nie trafia.
Brakuje im Clifa i tyle, a jak włączymy do tego słabszą postawę któregoś z muszkieterów to mówiąc kolokwialnie mamy pozamiatane.
Reasumując:
MIAMI (-6,5)--->1.909